Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

wtorek, 12 sierpnia 2014

Nowe życie Namikaze [VI]

Rozdział VI
   Westchnąłem.
   - Hanabi - zacząłem cicho. - To...
   - Czym ty jesteś?! - warknęła.
   - Chyba niezbyt podoba jej się fakt, że robiła nieprzyzwoite rzeczy z demonem - przeleciało mi przez myśl. - Namikaze Naruto. Do usług.
   - Czekaj, ten Namikaze? - jej szok spowodował odruchowe cofnięcie się.
   - Tak. Poczekajcie, wszystko jej wyjaśnię. Zajmie mi to kilka minut - swoje słowa skierowałem w stronę dochodzącego do siebie Bee, Itachi'ego i mojej domniemanej ofiary. - Hanabi, przejdźmy do mojego pokoju.
   Mój pokój był oddalony od poprzedniego o sześć pomieszczeń. Nie był duży, wyglądał jak poprzedni, ale były tu dwa jednoosobowe łóżka, co dziwniejsze, zaścielone, trzy duże szafy, jedna komoda, sofa z ciemną skórą, dopasowane do niej dwa fotele i stolik. Usiadłem na swoim starym łóżku tak, by mieć widok na drugie.
   Zerknąłem na szarooką, która stanęła kilka metrów ode mnie, tuż przy sofie.
   Westchnąłem.
   - Wszystko zaczęło się podczas walki z Obito. Na początku, wraz z Killer'em, walczyliśmy z pozostałymi jinchūriki. Nie dość, że demony w nich były kontrolowane, to posiadali dwa dōjutsu: Rinnegan'a i Sharingan'a. Walka była długa. Ostatecznie uwolniłem ich spod władzy tego skurwysyna. Później walczyliśmy z Jūbim, Madarą i Obito. W pewnym momencie przybył Sasuke Uchiha. Sprowadził Orochimaru i czterech pierwszych Hokage. Wszystko szło prawie dobrze. Gdy Obito został jinchūriki Jūbiego, Madara zmienił strony. Walczył z nami. W walce zabity został Kurama, potem Yondaime, Sandaime, Shodai i Nidaime. W końcu jednak odkryłem jego słabość. Niestety, w tamtej chwili zginął mój przyjaciel...

   Spojrzałem na twarz Ino, która aktualnie zajmowała się moimi ranami. W tle słyszałem krzyki bojowe Sakury, wypowiadane nazwy technik Madary i Sasuke oraz Kakashiego, który nie dał się przekonać do chwilowego odpoczynku.
   - Ile? - pytanie padło z moich ust.
   - Trzy miesiące - odpowiedziała, przełykając ślinę. Kiwnąłem głową.
   - Udaj się na tyły, mam na niego sposób - powiedziałem, wstając i odwracając się w jej stronę.
   Straciłem czujność.
   Krzyk.
   Krew.
   Odwróciłem się.
   - Nie...


   - Wtedy właśnie go straciliśmy. Ino mnie znienawidziła, uważa, że to przeze mnie. Uważam, że miała po części rację, ale, chikusho, po cholerę pchał się miedzy mną, a nim!? - krzyknąłem. Chyba sam do siebie, nie wiem, po co.
   Westchnąłem.
   - Udało mi się go pokonać samemu. Użyłem senjutsu i... Ehhh... Mocy, którą podarował mi Kurama, Kyūbi no Kitsune. Ratując moje życie, skumulował całą swoją wiedzę i moc, żeby ją we mnie wcisnąć w chwili śmierci - wyjaśniłem. - A jej reakcja to oczywiście...
   Nagle poczułem delikatny zapach lawendy i ramiona, czule obejmujące mnie wokół szyi. Jej ciało opadło na moje nogi i przyległo do mojej piersi. Nie czekając, objąłem ją w pasie.
   Puk, puk.
   Nasze czułości przerwała seria dwóch uderzeń o drewniane drzwi. Warknąłem.
   Do pomieszczenia wszedł Ryokugan w swoim czarnym płaszczu, zakrywającym całe ciało.
   - Naruto, miałem jeszcze jedną sprawę. Nie mogę dłużej czekać, chodź - powiedział rozkazująco, ale jednocześnie rzucił mi przepraszające spojrzenie.
   Wstałem.
   Podążyłem z nim przez kilka kilometrów korytarzy, pozostawiając Hanabi w moim starym pokoju, który dzieliłem kiedyś z Kirą. Nieraz musieliśmy się wracać, by pójść inną drogą, ponieważ tunele były zasypane. W końcu, po trzech godzinach tułaczki, dotarliśmy do ogromnych, masywnych, dwuskrzydłowych drzwi. Wykonane były z stali, a na przerwie między nimi przyczepiona była pieczęć blokująca. Poczułem niepokój. Ta pieczęć miała już swoje lata, a w dodatku była najpotężniejszą z jaką kiedykolwiek miałem styczność ja i Kurama.
   Wysunąłem rękę, by pogładzić papier pieczęci, ale ta momentalnie odpadła.
   - Gdy mnie "zabiłeś" byłem nieprzytomny i spałem dwa miesiące. Miałem wtedy sen. Objawił mi się pewien człowiek, który miał... Może sam zobacz, bo mi nie uwierzysz - wypowiedziawszy te słowa, pchnął ogromne drzwi.
   Pomieszczenie miało kilka metrów wysokości, kilkadziesiąt szerokości i wysokości. W równym odstępie trzech metrów stały kolumny, zwykłe, proste. Zaczęliśmy iść przed siebie, w kierunku wykonanego z białego marmuru ołtarza, na którym stała mała, drewniana szkatułka. Zanim do niej podeszliśmy, upłynęło kilka minut.
   - Tylko nie zejdź mi na zawał - powiedział całkowicie poważnie.
   Biorąc sobie do serca słowa wypowiedziane przez byłego kompana, delikatnie uniosłem wieczko szkatułki. Od razu jednak je zamknąłem, co doprowadziło do głośnego trzasku.
   - Objawił mi się i kazał mi cię odnaleźć, i wręczyć tę szkatułkę. Sam nie wierzyłem, że są prawdziwe.
   Ponownie otworzyłem skrzyneczkę. Do wgłębienia przyczepiona była mała karteczka informująca mnie, że mogą mi się przydać oraz, że adresatem był Obito. Dolna część była jedną, wielką podstawką na probówki. Podniosłem jedną z nich. W jej środku znajdował się dziwna ciecz oraz dwie gałki oczne. Fioletowe z czarnymi kręgami...

C.D.N.

~~~~)(~~~~

Kojarzycie bloga http://www.nowe-zycie-namikaze.blogspot.com ? Sprawdzaliście kto dodał pierwsze dwa posty? To nie powinniście się zdziwić, że fanfick pojawił się tutaj :p Nie wiem, czy KIEDYKOLWIEK będę kontynuował te opowiadanie, ale warto je dodać :)

Ahh... Może się różnić od tamtego, ponieważ nie podobało mi się w tamtej formie :p

Fukan się pisze, Yarukai zatrzymałem chwilo na 3 rozdziale, a Alternatywa wciąż się nie pojawiła. Wątpię, żeby coś, prócz opowiadań, które kiedyś napisałem, pojawiło się do końca wakacji, a spowodowane jest to moim lekkim brakiem czasu. Kumpel wrócił z koloni, drugi z Kamienia Pomorskiego, ten pierwszy zachorował, a ja z tym drugim idę jutro go odwiedzić. Mieszka 9 km od mojego miasta, więc nie będziemy siedzieć tam tylko kilka minut, bo byłoby to bez sensu. Później wybieram się nad jezioro, ogólnie spędzę czas z przyjaciółmi, którzy wracają ze swoich wakacji, a od poniedziałku siedzieć będę w Murzasichle koło Zakopanego na wakacjach przez 6 dni, plus jeden przesiedzę u MESS(ew. nie uda mi się do niej pojechać, wtedy 7 dni). Może coś pod ostatni tydzień wakacji? Może, nie wiem - zobaczymy :)

Ahh... Jak się podoba nowa szata graficzna? Zmieniłem na tą, która była na "Nowym życiu", ponieważ poprzednia mi nie przypadła do gustu :p

Branoc :*

4 komentarze:

  1. Czytałem to, może z pół roku temu? :)
    Nie powiem, ale chciałbym ujrzeć kolejny rozdział z tej serii :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No i się nie zawiodłem ;) Nowa szata graficzna jest całkiem fajna, choć trochę uboga, ale tak to jest dobrze :P Notki jak zawsze świetne, martwiłeś się o te błędy a żadnego nie zauważyłem, może dlatego, że tak spodobała mi się treść notki ^^

    Pozdro Shinji444 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, szkoda że nie zapowiada się na kontynuację, ale nie wszystko na raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również kiedyś czytałem te opowiadanie... i przyznam szczerze że także pragnełem na kontynuacje tego opowiadanie. Mam nadzieję że wreszcie przeczytam next tego opowiadanie.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)