M.N.H.N. I
Rzut okiem w prawo, a następnie w lewo. Czerwone oczy z pionową źrenicą rozglądały się w każdym kierunku, poszukując ofiary. Żądza mordu jaka z niej emitowała była niewyobrażalna, jak na dwunastolatka. Zaczął kierować się w kierunku lasu wprawiając swoje blond włosy w ruch. Lisie blizny stały się jeszcze bardziej widoczne. Podszedł do pierwszego drzewa. Stracił równowagę. Widział tylko czarne plamy. Zemdlał.- Hokage-sama! Tak dłużej być nie może. Ten dzieciak po raz kolejny stracił kontrolę, lecz tym razem zabił 50 osób! To niedorzeczne, by taka bestia jeszcze żyła... – wydzierało się dwóch starszych osobników w biurze przywódcy Konohagakure no Sato. Była to dwójka z trzech członków starszyzny.
- Może macie rację - westchnął Hiruzen. Zadowolona dwójka uśmiechnęła się, a następnie bez słowa wyszła z pomieszczenia. Sarutobi westchnął zmęczony.
Leżał na ziemi wyczerpany. Po raz kolejny dał się opanować Kyūbi'emu. Nie twierdził, że jest idiotą. Cieszył się. Cholernie się cieszył. Po raz kolejny ludzie w jego wiosce dostali za to, że patrzyli na niego chłodnym wzrokiem, co cholernie mu się nie podobało.
- Kurama, dziś przeszedłeś samego siebie – powiedział, uśmiechając się drapieżnie w stronę wielkiego lisiego demona, który znajdował za klatką.
- Cała przyjemność po mojej stronie – odparł, również się uśmiechając. - Pokazałem ci kilka przydatnych technik. Przystosowały się do twojego ciała, więc powinieneś potrafić je wykonać bez zbędnego treningu . Teraz cię zregeneruję, a następnie sprawdzimy na kimś czy działają stuprocentowo.
Po wypowiedzeniu tych słów, czerwona chakra oplotła młodzieńca o blond włosach, który, mimo wszystko, nie jęknął z jej nadmiaru. Był przyzwyczajony, a to go cieszyło. Po chwili chakra zaczęła wracać do właściciela, a świat widziany oczami błękitnookiego zawirował. Teraz widział maskę ANBU w kształcie niedźwiedzia. W ręce trzymał kunai, którym zamierzał uderzyć w jego w serce. Nie zauważył, że ofiara się obudziła. Gdy miał zadać cios, zatrzymałem rękę czerwoną chakrą, wydobywającą się z mojego brzucha. Przerażony członek elitarnego oddziału zaczął się szarpać, lecz na nic to się zdało. Ręka blondyna powędrowała pod maskę, a następnie zatkała usta ofierze.
- Ciii… chyba nie chcesz, żeby usłyszeli twoje krzyki, czyż nie ? – zapytał radosnym oraz dziecięcym głosem, co przeraziło przeciwnika. Ręka z chakry oplotła się wokół jego tali i tak wyskoczyli przez okno. Po cichu wydostali się z terenu wioski. Kierowali się w stronę pola treningowego numer 7. Rzucił go na środek, po czym wyszedł zza krzaków. Przerażony ANBU zaczął cofać się, szurając nogami po ziemi. Nagle zatrzymał się, natrafiając na przeszkodę. Już całkowicie przerażony spojrzał w górę. Zauważył zdziwione oko swojego senpai.
- Kakashi-senpai! Uratuj mnie, proszę! - błagał przerażony, kuląc się u jego stóp.
- Naruto ? Co robisz ? – zapytał siwowłosy, przyglądając się ze zdziwieniem aktualnej scenie.
- Ooo… Kakashi-sensei! Jak miło... – powiedział, uśmiechając się psychopatycznie. Zza pleców siwowłosego wyszła jeszcze jego przyjaciółka i przyjaciel. Sakura Haruno oraz Sasuke Uchiha. – I wy tu jesteście? Będzie więcej zabawy! – zaśmiał się przerażająco.
- Bak… - Uchiha próbował przekląć blondyna, gdy nagle poczuł ból w żebrach. Spojrzał w miejsce gdzie czuł silny ból. Zauważył końcówkę kunai. Na początku nie zrozumiał. Nagle oczy rozszerzyły się mu do granic możliwości, a w ustach poczuł metaliczny smak krwi. – Naruto… - wyszeptał, padając na brzuch. Przerażona różowo włosa spojrzała na towarzysza z drużyny.
- Kocham zabawę bronią. Ty też Sakura ? – zapytał z złośliwym uśmieszkiem. Zanim siwowłosy i członek ANBU zdążyli coś zrobić zostali przebici pazurami z chakry. Blondyn spokojnie podszedł do zielonookiej. – Zawsze chciałem poczuć jak to jest zgwałcić kobietę…
- No, Saku-chan, byłaś zajebistą partnerką… - powiedział, chowając kunai oblepiony jakąś substancją i patrząc na przerażoną twarz dziewczyny, po której łzy ciekły bez ustanku. – Może się kiedyś jeszcze spotkamy, a wtedy będzie jeszcze lepiej – szepnął jej na ucho, by później pocałować w policzek. – Żegnaj… - wypowiadając te słowa znikł za konarami drzew. W jej umyśle na zawsze pozostanie ten uśmiech podniecenia i szaleństwa. Jej umysł nigdy nie pozwoli jej tego zapomnieć…
Biegł przez las już jakąś godzinę. Mimo upływu czasu, na twarzy nadal malował się uśmiech szaleństwa. Nie mógł uwierzyć, że w końcu to zrobił. Tak się cieszył. Na jej szczęście zabawiał się nią tylko kunai'em. Nie chciał, by ta zaszła w ciąże. Chciał sobie dobrać odpowiednią „towarzyszkę”. Jedyne czego żałował, to to, że nie wypróbował na swoim sensei nowych technik.
- „No, Naruto, gratuluję! Gdzie teraz?” – zapytał demon zamieszkujący jego duszę.
- „Może do Kirigakure? Słyszałem o dziewczynie zbliżonej mojemu wiekowi, najpiękniejszej damie pod słońcem. I z dobrego rodu… może być kupa zabawy” - stwierdził z błyskiem w oczach oraz poszerzającym się uśmiechem szaleńca. – „Najpierw jednak do najbliższej wioski. Muszę jakoś wyglądać” – jak powiedział, tak zrobił. W pierwszej lepszej wiosce poleciał do sklepu z ciuchami. Ubrał czarną koszulkę z srebrnym napisem „I’m not afarid of death”(Nie boję się śmierci z ang. poprawcie mnie, jeśli się mylę), czarne bojówki i czarne buty Shinobi. Gdy próbował wyjść sprzedawca próbował go nakłonić do zapłaty, lecz niebieskooki poderżnął mu gardło i wyszedł, by następnie w zastraszającym tempie znaleźć się w hotelu. Podszedł do recepcjonistki.
- Jednoosobowy pokój – rzekł na wstępie.
- Pokój numer 9, w prawo – powiedziała znudzonym głosem i podając kluczyki. Młodzieniec bez żadnych przeszkód odebrał klucz i ruszył w stronę pokoju. Z powodu późnej godziny, uciekinier wszedł pod prysznic, a kończą się myć, rzucił się na łóżko w samych bokserkach, nawet się nie przykrywając. Następnego dnia obudziły go nieznośne krzyki pokojówki. Otworzył zaspane oczy, a następnie spojrzał w kierunku źródła hałasu. Stała w nich znajoma blondynka o niebieskich oczach.
- O, cześć Ino – powiedział ziewając.
- Naruto! Co ty tutaj robisz?! Nie powinieneś być w wiosce? – krzyknęła oburzona. Mimo wszystko była zawstydzona. W tej chwili, gdy Naru nie nosił swojego oczojebnego dresu, wyglądał naprawdę świetnie. Chłopak uśmiechnął się lekko.
- A ty? Co tu robisz? – zapytał.
- Wraz z Tenten mamy misję ! Dlatego przez ostatni tydzień nas w wiosce nie było. Stał się coś ważnego? – odpowiedziała. Uśmiechnął się szerzej, a blondynce robiło się jeszcze cieplej.
- Przyjdź z Tenten to wa, powiem – powiedział, sięgając spodni. Kiwnęła potakująco głową, a następnie zniknęła za drzwiami.
- „No, zbliża się trójkącik” – usłyszał w głowie przyjaciela, co poskutkowało wypłynięciem perfidnego uśmiechu na twarz niebieskookiego.
C.D.N.
Ciii... Nic z tą serio się nie dzieje, wcale jej nie poprawiam, żeby kontynuować :D
Witam,
OdpowiedzUsuńświetne, Naruto z Kyuubim jest w świetnych stosunkach, to mszczenie się na wiosce świetne....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia