Rozdział VII
- Łoł, prawie o nich zapomniałem - zakląłem pojawiając się na drzewie niedaleko zniszczonego już domu Tazuny. Jeden z szermierzy trzymał swoją katanę tuż przy szyi matki Inariego i z rozbawieniem przyglądał się swojemu towarzyszowi, który bawił się z dzieciakiem. - Inari.
- A to co za jeden? - zapytał półnagi Waraji. - Zōri, zabij go.- Dlaczego ja?! Znowu będę musiał się myć... - burknął mężczyzna w czapce, ale wykonał polecenie partnera. Chwycił za rękojeść szabli, a następnie zaczął się do mnie zbliżać.
- Nie podchodź - pisnąłem, machając przed siebie rękoma w geście strachu. Na ustach siwowłosego pojawił się kpiący uśmieszek, gdy znalazłem się w zasięgu jego Iaidō. Już miał zaatakować, gdy znokautowała go moja stopa, która uderzyła w jego szczękę. - To niezdrowe dla zębów - zaśmiałem się.
- Baka - warknął Waraji, po czym z całą możliwą dla siebie prędkością pojawił się pół metra przede mną, atakując swoją kataną.
- To Iaidō jest śmieszne - powiedziałem, gdy zakończył chować ostrze. - Jest tak powolne, że zdążyłbym ściągnąć twoją opaskę z oka.
- Pfff... To pokaż na co cię... - przerwał, gdy pokazałem mu, co trzymam w prawej ręce.
- Inari. Nie jestem głupcem. Bohaterowie istnieją. Prawda, istnieją głupcy, którzy chcą zgrywać bohaterów, ale często ci głupcy stają się prawdziwymi bohaterami. Tracą życie za to, co kochają i chronią. Takie jest moje zdanie! - krzyknąłem uderzając czarnowłosego z byka w czoło, a następnie wyprowadzając kopniaka z półobrotu prosto w prawy policzek. Ciało mężczyzny wpadło do wody. - Muszę pomóc przyjaciołom. Bohater zawsze pojawia się ostatni, nie?
- Odsuń się, Sasuke - powiedziałam wyciągając bandaże z kabury przyczepionej do mojego lewego uda. Owinęłam sobie nimi dłonie. - Tego typa można pokonać tylko taijutsu. A w nim jestem lepsza od ciebie - stwierdziłam ustawiając się w mojej ulubionej pozycji. Ręce ustawione, niczym bokser, lecz prawy łokieć ustawiony był na równi z pięścią. Lewa stopa była wystawiona do przodu o jakieś 30 centymetrów, a ciężar ciała skupił się na prawej.
- Nie jesteś lepsza od niego w tej sztuce. Twoja pozycja ma wiele luk - zauważył przeciwnik atakując mnie od pleców. Uśmiechnęłam się, całą siłę przekierowując w prostującą się prawą rękę. Śmignęła tuż koło jego twarzy, ocierając się o nią. - Pudło.
- Zmyłka - powiedziałam, gdy lewa ręka zetknęła się z jego głową. Odrzuciło go to dość daleko, jednak wstał. Maska w tej części trochę popękała ukazując część policzka i kącik ust.
- Silna jesteś - usłyszałam tuż przy uchu. W następnej chwili kunai zranił mi plecy, zagłębiając się w moje ciało. Krzyknęłam zaskoczona, po czym upadła na ziemię, tracąc coraz bardziej z sekundy na sekundę świadomość.
- Odejdź od niej! - usłyszałam jeszcze krzyk czarnowłosego.
- Ohhh... Zamknijcie się - rozległ się damski głos wewnątrz Makyō Hyōshō[Demoniczne kryształowe lustra lodu]. - Jaka biedna - dźwięk dobiegł ich od strony ciała blondynki. Nad Naruko stała kobieta w czarnym płaszczu, śnieżnych, długich do końca pleców włosach i różowych oczach.
- Zostaw ją, Nanadaime - warknął Uzumaki, pojawiając się tuż za nią. Nic jednak nie zrobił, prócz puszczenia wściekłego spojrzenia Haku.
- Hai, hai, Uzuma... - zaczęła, jednak blondyn przystawił jej pod gardło swoją kosę, co zmusiło ją do przerwania wypowiedzi.
- Skąd... - przeraziła się.
- Moja tajemnica - odpowiedział niebieskooki, po czym odsunął dziewczynę na bok. Kucnął przy ciele, rozcinając kunai'em żyły przy nadgarstku lewej ręki. Krople krwi wpadły do prosto do ust nieprzytomnej dziewczyny. Blondyn przyglądał się swojej siostrze jeszcze przez kilka sekund, a następnie zdjął bandaże z jej rąk, by nałożyć na swoje własne. Odsunął się od dziewczyn, a następnie przyjął pozycję, nieświadomy tego, że Naruko też jej użyła. - Walczmy, Haku.
- Jak chcesz - odpowiedział chłopak, po czym wniknął w jedno z luster. - Wypuszczę pozostałych, ale mają się nie wtrącać.
- Sasuke, zabierz Naruko i wyjdźcie stąd. Nanadaime, możesz obserwować, ale nie wtrącaj się - rozkazał niebieskooki.
- Zostawiam go w twoich rękach - wyszeptał czarnowłosy, gdy wybiegł.
- Zaczynajmy - rzekłem, obserwując oryginalne ciało. Zaraz jednak zamieniło się miejscem z kopią, ale nie dałem poznać po sobie zauważenia tego faktu. - "Za mną..."
- Widziałem już tą pozycję, nie zadziała na mnie po raz drugi!
Tak, jak poprzednio, ominęła mnie najpierw prawa ręka, później zaatakował lewą. Podniosłem głowę, ale jakie było moje zdziwienie, gdy zaczęła się do mnie zbliżać lewa stopa blondyna. Schyliłem głowę w dół, omijając kolejny atak, ale już po chwili trzymałem senbony w dłoni i zaatakowałem. Zaskoczyłem się, gdy podniosłem wzrok, a Uzumaki znikł mi z oczu.
- Daishi no dankai[Czwarty etap] - powiedziałem, gdy moja prawa noga zmusiła głowę długowłosego do zderzenia się z podłożem. - Atak, który opracowałem. Trzeci etap zależy od reakcji przeciwnika na drugi atak, a czwarty zależy od reakcji na trzeci. Brawo. Jak dotąd tylko ty ominąłeś trzy pierwsze etapy. A może gdybym wyprowadził drugi cios z moją normalną prędkością, odpadłbyś na początku? Jak sądzisz, Haku? - zapytałem brązowookiego. Odpowiedziała mi cisza. Zszedłem z jego głowy i podniosłem ją. Maska połamała się ukazując dość kobiecą twarz poranioną przez odłamki porcelany. Był nieprzytomny. - Chyba za mocno uderzyłem. Jak sądzisz? - zapytałem białowłosą, nie odwracając wzroku.
- Jak dla mnie, to było słabe - skomentowała dziewczyna unosząc się dwa metry nad ziemią.
- Aktualnie. Gdybym nie założył na siebie tych pieczęci, już pierwszy cios rozwaliłby część mostu i jego całe ciało - powiedziałem niechcenia.
- Pieczęci? Jakie? - zapytała zaciekawiona, lądując tuż obok mnie.
- Głównie blokujące chakrę. Fūinjutsu: Hachi yubi[Technika pieczętowania: Osiem palców] - odpowiedziałem ściągając bluzę. Całe ciało pokryte było dziesiątkami wzorów koła Yin-Yang z ósemkami zamiast charakterystycznych kropek.
- Jaki ty masz zapas chakry! - krzyknęła zdziwiona. - Porównywalny z Nōka!
- Mam jeszcze jedną - powiedziałem odwracając się. Widniała tam wielka pieczęć podobna do pozostałych, jednak zamiast ósemek, były dziesiątki.
- Jū yubi[Dziesięć palców] - wyszeptała przerażona. - Ale... Przecież ona...
- Tak - potwierdziłem, zakładając bluzę z powrotem. - Zdejmę ją dopiero, gdy pojawi się Kaguya Ōtsutsuki.
- O niej też wiesz... - Zdziwiła się różowooka. - Zaprawdę, jesteś interesującym facetem! - Dodała, po czym, co mnie zaskoczyło, złożyła na mych ustach namiętny pocałunek. Nie zdążyłem zareagować, a gdy się ogarnąłem, dziewczyna była już wysoko w powietrzu. - To na pożegnanie! Mam nadzieję na kolejne spotkanie! Tak w ogóle to mam na imię Kuro!
- Zaprawdę... - westchnąłem. - Interesująca z niej dziewczyna... Zapamiętam. Kuro, z białymi włosami...
~~~~)(~~~~
ŁOŁ! Szybko :D
Ale to wina... Mnie... O kurwa, dobry jestem :D Nie jest to prędkość 3 notki w ciągu 2 dni(dawne czasy, nie ten blog :( ), ale jest ;]
Wiecie, że laska miała mieć na imię Shiro? Tak do włosów, ale stwierdziłem - tyle jest Shiro, dlaczego nie jobnąć laski Kuro? Gorzej brzmi, ale jest "oryginalnie" (buahahah, ta, jasne :D).
Shadow, to można kiedyś popykać :p
Shadow, to można kiedyś popykać :p
Pozdrawiam!
3 minuty po wstawieniu a ja już czytam notka zajebista a tak coś przeczuwam że naruto bedzie z kuro
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o bf to ja sobie dokupiłem do tego batlefield 3 premium jeszcze dość tanio było tylko 60 zł
UsuńSiemanko, notka jak zawsze swój poziom trzyma. Jeżeli nie przeszkadzałbym, to też bym się na BFa3 podłączył.
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy :D Battlelog/Origin: Minepasz Będę mógł we wtorek, jeśli skończę nowy router ustawiać(między innymi dlatego jutro nie będę miał neta i nie wiem ile zajmie mi podłączenie i ustawienie w nim wszystkiego, bo nigdy tego nie robiłem :| ).
UsuńEch, ten sprzęt sieciowy. Dobrze, że ja nie muszę się z tym po raz pierwszy męczyć, bo to mam dawno za sobą.
Usuń