Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

środa, 16 lipca 2014

Senzogaeri [XI] Zniszczę klatkę klanu Hyūga...

Rozdział XI
   - Naprawdę, Naruto? - zapytał Jiraya. - Opanowałeś Rasengan'a za szóstym podejściem, a zwykłego Kuchiyose nie możesz się nauczyć?
   - Między nimi jest jedna, bardzo ważna różnica - odpowiedziałem, ponownie wykonując odpowiednią sekwencję pieczęci.
   - Jaka? - dopytywał białowłosy.
   - Rasengan nie zjada tyle chakry. Tą technikę mogę wykonać tylko pod wpływem emocji, korzystając z chakry Kyūbi'ego - stwierdziłem, wzdychając z powodu kolejnej porażki. Aktualnie moje zapasy chakry ograniczały się do tego, ile miałem naprawdę w tym wieku. Resztę ukryłem za pieczęciami na całym ciele.
   - Rozumiem - zamyślił się.
   - Nawet nie myśl o wrzucaniu mnie do tej szczeliny parę kilometrów stąd - poradziłem, powtarzając sekwencję pieczęci.
   - Czasami myślę, że ty potrafisz czytać w myślach. Doskonale wiesz, że to idealny sposób, byś nauczył się tej techniki - powiedział poważnie, obserwując każdy mój ruch.
   - Gdy nadejdzie odpowiedni czas, nauczę się. Nie zamierzam ryzykować życia, by się jej nauczyć - rzekłem, zaczynając od nowa.
   - Idziemy na Ramen? - zatrzymałem się w połowie sekwencji.
   - Dobra.

   - Najlepsze, jak zawsze - westchnąłem, idąc środkiem ulicy. Przechodnie spoglądali na mnie ze zdziwieniem, a jeszcze chwilę temu musiałem uporać się trójką przestraszonych ANBU. Powodem był przewieszony przez mój bark Jiraya, który dosypał do mojej porcji środków nasennych. Pech chciał, że to dostrzegłem i rozproszyłem jego uwagę nowo-przybyłą kobietą, która była moim klonem pod Henege, a następnie podmieniłem dania. Moje szczęście, że zamówiliśmy to samo.
   - Naruto? - zapytała zdziwiona różowowłosa.
   - Konban-wa, Sakura-san - przywitałem się, zatrzymując się przy towarzyszce z drużyny.
   - Kto to jest? - dopytywała zaciekawiona.
   - Jestem wielki Jiraya... - mamrotał białowłosy.
   - Czyli po prostu kuso Ero-sennin. Został moim Sensei, upił się i teraz niosę go na pole treningowe. Nie daruję mu - wytłumaczyłem, poprawiając go sobie na ramieniu. - Schudłbyś, kuso Ero-sennin.
   - Rozumiem - zachichotała zielonooka. - Powodzenia w treningu.
   - Zaczekaj - zatrzymałem ją, gdy o czymś sobie przypomniałem. - Gratuluję wygrania walki z Ino.
   - Arigato, ale to dzięki wam, ponieważ pokazaliście mi, jak używać tego uderzenia - powiedziała speszona.
   - Tak, ale to ty go użyłaś. W każdym razie, gratuluję.

   - No, to co by tu porobić - zastanowiłem się, gdy dotarłem już na pole treningowe. Jiraya smacznie sobie drzemał przy jednym z drzew. - Rozwinąłem Rasengana do naprawdę wysokiego poziomu, to teraz mogę skupić się na Raikiri - rozmyślałem dalej. - "Sasuke stworzył technikę bardziej defensywną, ja wolałbym się skupić na ofensywie. Nic tak poprawia w humoru jak uderzenie..." - zatrzymałem się. - Kami-sama, to za proste, żeby było prawdziwe - zaśmiałem się. Złożyłem odpowiednie pieczęci, skupiając chakrę w prawej dłoni.

   Położyłem reklamówkę z dwoma miskami Ramen na trawię i ruszyłem w stronę dość sporego krateru na środku pola.
   - Żyjesz tam jeszcze? - zapytałem, zatrzymując się na krawędzi.
   - Zamknij się, kuso Ero-sennin - usłyszałem cichy jęk blondyna. Zaśmiałem się, robiąc kilka kroków do przodu, by zatrzymać się przy blondynie.
   - Przerwij trening, zjedz coś i idziemy. Trzeci etap zaczyna się za trzy godziny - powiedziałem, pomagając mu wstać. - Opanowałeś to?
   - Niestety nie. Wciąż wiele mi brakuje.

   - Pierwsza walka, Hyūga Neji vs Uzumaki Naruto - przedstawił nas sędzia.
   - Zrezygnuj od razu - poradził mi brunet. Zaśmiałem się cicho.
   - To ty powinieneś zrezygnować, Hyūga-san - odpowiedziałem, chwytając za jego bark, gdy pojawiłem się tuż koło niego. - "Jakie szczęście, że byłem zmuszony do otwarcia jednej z pieczęci przed przyjściem tutaj!"
   - Co...? -zapytał zaskoczony, odsuwając się ode mnie. - Nie powinieneś być tak szybki! Ledwo zdałeś akademię, a twoje taijutsu ledwo klasyfikowało się na poziomie B... - zastanowił się, po czym lekki uśmiech ozdobił jego twarz. - Co musiałeś zrobić, by tak szybko się poprawić?
   - Znasz pojęcie "Geniusz" i "Wytrwały"? - zapytałem, podnosząc jedną brew w górę.
   - Serio? - zakpił. - Kolejna osoba, która o tym gada?
   - Mój ojciec był "Geniuszem", mimo że pochodził od wytrwałych. Matka była "Wytrwała", mimo że pochodziła od geniuszy. Taki paradoks - wyjaśniłem. - Ja jestem hybrydą. W połowie wytrwały, w połowie geniusz.
   - Przestań gadać. Twoim przezabawnym marzeniem jest zostanie Hokage! Nigdy... - krzyknął, lecz pojawiłem się przed nim, by uderzyć podbródkowym, a następnie wyskoczyć i, robiąc salto, uderzyć z całą siłą w głowę Neji'ego z nogi.
    - Nie przerywaj mi, kiedy mówię. Do tej pory byłem "Wytrwałym". Dopiero niedawno odkryłem swój "Geniusz". To ciężka praca. Cięższa niż wszystkich "Wytrwałych"! - skończyłem wyjaśniać. Podniosłem użytkownika Byakugan'a na równe nogi, pomagając mu się otrząsnąć. - Walcz. Jeśli pokażesz wszystko na co cię stać, ty też przejdziesz ten egzamin.

   - Kage Bunshin no Jutsu - powiedział blondyn, a w koło Hyūga'i pojawiło się dwadzieścia replik przeciwnika. Każdy z klonów dobył kunai, a następnie zaczęli okrążać bruneta, nie zbliżając się do niego.
   - "Mimo wszystko, głupio zrobił. Miał szansę ukryć się wśród swoich cieni, ale nie będę narzekał. Nie docenia mnie, błąd" - przeleciało przez myśl członkowi klanu Hyūga, po czym zaatakował, ruszając naprzód. Klony, zauważając, co robi ich przeciwnik, rzuciły się na niego, chcąc zaatakować wręcz. Białooki przystanął.
   - Hakkeshō Kaiten! - krzyknął, obracając się wokół własnej osi. Wszystkie repliki zostały odrzucone, a następnie zaczęły znikać w kłębach dymu. Posiadacz Byakugan'a, nie marnując czasu, rzucił się w stronę blondyna. - Jūken! - zaatakował jego wyloty chakry. Zszokowany niebieskooki nie ruszył się na czas, obrywając w każdy możliwy punkt tenketsu. Kaszlnął, opadając na kolano. - Jak już mówiłem, nigdy nie zostaniesz Hokage. To osoba silna i inteligentna. Ktoś, kto bez problemu...
   - Zniszczę klatkę klanu Hyūga... - wyszeptał Uzumaki, kaszląc krwią. - Zniszczę ją i sprawię, że będziecie wolni...
   - Co? - zapytał zdziwiony brunet.
   - Ale najpierw, odwróć się - dodał, opadając na ziemię, by zniknąć w kłębach dymu. Białooki spełnił polecenie, a na jego twarzy wystąpiło zdziwienie, gdy ujrzał blondyna z prawą ręką pokrytą błyskawicami, która zbliżała się do jego piersi.
   - Rakurai!

~~~~)(~~~~

No, to mamy rozdział 11 za nami :p Do zobaczenia przy rozdziale 12 :D

ALTERNATYWA CZ. I
ALTERNATYWA CZ. II

1 komentarz:

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)