Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

piątek, 15 sierpnia 2014

Fukan II

Rozdział II
   Przeciągnąłem się, wchodząc do stołówki. Chwyciłem za tackę, po czym, ignorując kolejkę, przedostałem się na sam jej początek. Współwięźniowie nie protestowali, lecz zrobili mi miejsce.
   - Porcja szósta - poinformowałem mężczyznę rozdającego jedzenie, a ten przejął w swoje dłonie moją tackę. Przyjrzałem się z obrzydzeniem pięciu pojemnikom z bliżej niezidentyfikowanymi brejami. Po chwili, moja własność wróciła do mnie, a na niej znajdował się talerz z smakowicie wyglądającą pieczenią, jasnym sosem pieczeniowym i ziemniakami. Z uśmiechem na ustach podszedłem do pierwszego lepszego pustego stołu, a następnie usiadłem przy nim. Z radością odpowiadałem na nienawistne spojrzenia kierowane w moją stronę.
   Usłyszałem uderzenia tacki o stół.
   - Daj im spokój - powiedział brunet, chwytając moją porcję jedzenia. Samemu oddał mi swój Ramen.
   - Nie mogę, denerwuje mnie ich wzrok - odpowiedziałem, zaczynając pochłaniać swoją porcję. - Ile zostało?
   - Pytałeś wczoraj. 301 lat, 7 miesięcy i 12 dni - rzekł Itachi. Warknąłem, mrużąc oczy. - 5 dni do porodu, jeśli nie było żadnych komplikacji - dodał, przełykając ciężko ślinę. Podniosłem miskę, przechylając ją w stronę moich ust. W chwilę przełknąłem całą zawartość, by następnie wstać od stołu.
   - Szykuj się, zaraz wychodzimy - powiedziałem, spostrzegając szefa jednego z gangów wewnątrz więzienia. - I to w ciągu najbliższych kilku godzin.
   Podszedłem do mężczyzny powoli, trzymając ręce w kieszeniach pomarańczowego uniformu. Mój wzrok cały czas utkwiony był w jego ślepia.
   - Czego, Uzumaki? - warknął, stawiając krok w tył. Schyliłem głowę, gdy na moich ustach zaczął rosnąć lekki uśmiech.
   - Wychodzę - odpowiedziałem, znów podnosząc wzrok. - Użyczysz mi swojego ciała?

   - W stołówce doszło do zamieszania, wszyscy wolni strażnicy mają rozkaz udania się tam w tempie natychmiastowym! - wołały głośniki w każdym możliwym miejscu.
   - Rusz się, Shiro - krzyknąłem bruneta, gdy zauważyłem, że powoli przestaje za mną nadążać. Skręciłem w prawo, zatrzymując się w progu pomieszczenia, w którym doszło do zamieszek. - Co do cholery?
   Jedna ze ścian posiadała niewielką dziurę, nie większą od przeciętnego człowieka, a przy niej leżał zakrwawiony więzień, jeden z członków grupy Shinji'ego.
   Podbiegłem do niego, sprawdzając puls. Był słaby, ale gdy miałem zawołać sanitariuszy, moje oczy spostrzegły kolejne ciała, tuż za nowo-powstałym przejściem na zewnątrz. Cała grupa, która sprawiała chyba najwięcej problemów strażnikom, leżała zakrwawiona, czasem z wygięciami kończyn pod różnym kontem. Wyglądało na to, że żyli, a sprawca nie celował w punkty witalne.
   - Kto to zrobił?! - krzyknąłem, odwracając się w stronę osób tu przebywających. Pokręcili się niepewnie, ale jeden z nich wystąpił.
   - Uzumaki - odpowiedział gniewnie. - Powiedział, że wychodzi i, że użyje jego ciała.
   - Kogo ciała? - zapytałem, unosząc jedną brew ku górze.
   - Hiro - stwierdził po krótkiej chwili.
   Przyjrzałem się każdemu z ciał, nie mogąc odnaleźć tej jednej rudej czupryny, która stała się ofiarą blondyna. Wstałem, a następnie wyszedłem przez dziurę, starając przyjrzeć się im bliżej.
   Od razu poczułem zapach pieczonego mięsa, który nie pasował do tego scenariusza. Rozejrzałem się wokoło.
   Część muru została doszczętnie zniszczona, a dziura została załatana metalowymi nićmi. Z wyglądu przypominało trochę pajęczą sieć, na środku której pająk owinął ofiarę czarnymi płomieniami.

   - Coś ty najlepszego narobił - westchnął brunet, idący za mną.
   - Nie lubiłem go.

   - Ile dni zostało? - zapytałem, gdy zauważyłem otwierające się oczy czarnookiego.
   - Trzy.

   - Przyśpieszymy? - zapytał członek klanu Uchiha, podając mi płaszcz który ściągnął jednemu z zamordowanych przez niego podróżników.
   - Nie, w tym tempie powinniśmy dotrzeć na czas.

   - Jesteśmy - stwierdził były członek Akatsuki, z uśmiechem spoglądając na opuszczony szpital.

   - Pan Uzumaki? Proszę wejść! - dotarł do nas głos jednego z lekarzy, który zapewne przyjmował poród. Bez namysłu naparłem na klamkę, wchodząc do środka.
   Pomieszczenie nie było duże oraz nie różniło się niczym od innych pokoi szpitalnych. Na środku stało łóżko, przy którym kręciła się dwójka doktorów i trzy pielęgniarki. Po jego lewej stronie stał stolik, na którym ustawiona była lampka, jedyne źródło światła. Bezmyślnie podbiegłem do łoża, chwytając za dłoń niebieskowłosą kobietę, wzdychającą ciężko.
   - Zaraz będzie rodzić, może pan się odsunąć? - zapytała jedna z pielęgniarek. Kiwnąłem głową na znak niezgody, a ta machnęła ręką, już nie zawracając sobie mną głowy.
   - Kochanie - wyszeptałem, odgarniając włosy z jej twarzy, a ta uśmiechnęła się lekko. Przysunęła się w stronę mojego ucha. Zamknąłem oczy, chcąc wsłuchać się w jej słowa.
   - On jest ojcem mojego dziecka! - krzyknęła, odpychając mnie.
   Uderzyłem o ścianę, lecz zaraz wstałem, otwierając zamknięte oczy. Przede mną nie było niczego, niczym nieprzenikniona czerń i plecy mojej ukochanej. Zacząłem biec w jej kierunku, lecz dystans pomiędzy nami tylko się powiększał.
    - Ko... - zaczęła, odwracając się w moją stronę, ukazując mi swój szczery uśmiech i łzy, delikatnie spływające po jej twarzy.
   - Nie kończ, Konan! - krzyknąłem, zalewając się łzami. Ciepła, czerwona ciecz pokryła wszelką czerń tego świata.
   - To twoja wina, Naruto - usłyszałem szept, zaraz po tym, jak silne, męskie dłonie chwyciły moją głowę. - To ty ją zabiłeś.

   - Coś nowego? - zapytał Shiro, wchodząc do pomieszczenia.
   - Tak, coś dziwnego - odpowiedziałem, przewijając zobrazowany sen Uzumaki'ego. Cofnąłem do momentu, gdy widział naszą dwójkę.
   - To ja - stwierdził ze zdziwieniem, siadając na krześle obok.
   - Yhy - powiedziałem, kiwając głową. - Widziany moimi oczami.
   - E tam, widział nas, jak go zapinaliśmy. Pewnie mózg stworzył ten obraz - ziewnął, po czym przechylił zawartość kubka do góry.
   - Zapewne - potwierdziłem. - Ale po sześciu latach?
   - Zignoruj - powiedział, podając mi drugi kubek. - Włącz jakiś film i wycisz dźwięki z jego snów. Mam dosyć zaglądania mu do głowy.
   - Tak, to dobry pomysł - westchnąłem, chwytając za pilot. - Kim on w ogóle jest, że żyje od siedmiu lat bez jedzenia? Jakiś potwór, czy co?

C.D.N.

~~~~)(~~~~

Szczerze? To wersja 2 rozdziału 2, bo stwierdziłem, że pokieruję to w innym kierunku, niż zamierzałem. Kolejny, jakikolwiek rozdział? Zapewne pomiędzy 25, a 31 sierpnia, ponieważ w poniedziałek jadę w góry i wracam... Zapewne po tygodniu, ale już sam nie wiem.
Rozdział wrzucam i znów zmykam, bo tylko po to wróciłem do domu: :p

NineTails - Tajemnica :]

Neko-chan - Hańba mi? Chyba Tobie! Gdzie 4 rozdział "Dobry anioł upada, zły powstaje", ja się pytam?!

Ahhh... Jeszcze coś. Znacie autora ff'ów o takich tytułach jak "Naruto: miłość, przygoda, walka.", "Obietnica Jinchuuriki", czy "Naruto w ANBU Konohy"? Nie? A może kojarzycie jego pseudonim: mkspoko? Jeśli tak, bądź dalej nie, to zapraszam do jego kolejnego bloga o tytule "Prawdziwy Naruto"

4 komentarze:

  1. Ja tego gościa kojarzę z Obietnicy i Naruto w anbu a o trzecim blogu nie wiedziałem

    OdpowiedzUsuń
  2. Osz kurwa!! O.o Ja tu czekam na walkę, a ty mi wyskakujesz z czymś czego nie rozumiem i nie ogarniam! T.T Po prostu zajebiście :P
    A co do bloga "Prawdziwy Naruto"... polecam, ciekawie się zapowiada :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tej "Tajemnicy"... nic się przede mną nie ukryje :P

      Usuń
  3. No i git ;) Jeszcze gdybym wiedziała o co chodzi to byłoby dobrze . Czekam na wyjaśnienia kolejnej notce . Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)