Rozdział I
- Uzumaki! - oburzyła się blondynka, zajmująca stanowisko przywódcy Konohagakure no Sato.- Tsunade! - krzyknął zirytowany blondyn. - On żyje! Mało tego, jest silniejszy!
- Uzumaki Naruto, w tej chwili odwołaj te brednie! - rozkazała starszyzna wioski. - Sam widziałeś, ba, sam doprowadziłeś go do upadku! Nie możesz nagle twierdzić, że Ryokugan* wznowiło działalność.
- Do jasnej cholery, sam ich widziałem! Skład inny, ale przywódca ten sam!
- Nie mam do ciebie sił, Uzumaki... - westchnęła Tsunade.
- To nie moja wina, sam nie wiem, jak ten skurwiel przeżył...
- Dość! Uzumaki Naruto! Twoim zadaniem na dziś jest towarzyszyć Hiashi'emu Hyūga przez okrągły miesiąc. Będziesz tam nocował, jadł i bytował! Zaczynasz w tej chwili, kończysz w nocy z 26, na 27 marzec o godzinie 0:00. Misja ma rangę C, teraz wynocha! - warknęła Godaime, uderzając pięścią w stół oraz rzucając w niego zdenerwowane spojrzenie. Blondyn w odpowiedzi jedynie prychnął.
Wyszedł pośpiesznie, więc dół jego krwistoczerwonego płaszczu z motywem czarnego ognia poruszył się, tworząc niesamowity efekt, przez który Hokage z trudem przełknęła ślinę.
Z budynku wyszedł szybko, tak samo zresztą pojawił się przed bramą wejściową na teren posesji klanu Hyūga, którego wstępu broniła trójka ludzi do niego należących.
- Godaime mnie przysyła - powiedział, mijając posiadaczy Byakugan'a. Nie zareagowali, za bardzo szanowali "bohatera".
Odnalezienie odpowiedniego budynku nie było trudne, gdyż był największy, a drogę znał na pamięć. Większość należała do parteru, a pierwsze piętro znajdowało się w trzech miejscach. Dwa pierwsze były na krawędziach domu od strony wejścia przez teren Hyūga, a trzecie znajdowało się na drugim końcu willi.
Powolnym krokiem dotarł do drzwi budynku, po czym nacisnął dzwonek, który rozbrzmiewał chwilę w całym domu przyjemnym dźwiękiem, informując domowników o nadejściu niespodziewanego gościa. Nie minęło kilka minut, a drzwi otworzył obiekt misji Uzumaki'ego, Hiashi Hyūga. Brunet posiadający tak ciemne brąz włosy, że łatwo było je pomylić z czarnymi i jednocześnie posiadacz Byakugan'a, automatycznie oznaczało to, że posiadał białe oczy.
- Witaj, Hiashi-san - przywitał się. - Jestem tu z rozkazu Tsu - Podrapał się po karku lewą ręką, przekrzywiając nieco głowę na prawo. - Kazała mi u ciebie nocować, jeść i bytować, przy okazji towarzyszyć. Znowu - rzekł ze znudzeniem.
Prawdę mówiąc, ta sytuacja nie była dla nich niczym nowym.
Hiashi westchnął, nic nie mówiąc, a jedynie zaprosił gp do środka. Skorzystał.
- Na ile? - zapytał, równając się z blondynem.
- Miesiąc, do północy między 26, a 27 marca - odpowiedział z wyrzutem.
- Ile?! - krzyknął zszokowany. - Mój biedny portfel...
- Spoko, wujaszku - powiedział, nie wyczuwając w pobliżu nikogo, kto mógłby ich usłyszeć. - Wiesz dobrze, że mam sporo, więc mną się nie przejmuj. Najprawdopodobniej przesiedzę ten miesiąc na twoim polu treningowym, albo u staruszka na Ramen'ie - zaśmiał się.
- Nie tym razem - powiedział poważnie. - Proszę cię, żebyś zajął się moją córką na czas mojej nieobecności. Wyjeżdżam do Kirigakure no Sato na dwa miesiące w sprawach dyplomatycznych. Mizukage prosiła o wysłanie kogoś, kto mógłby zapoczątkować tam klan Hyūga. Jeśli się uda, będę musiał zastanowić się kogo wysłać.
- Wujaszku, nie bój żaby, Hanabi nic się nie stanie podczas twojej nieobecności - powiedział poważnie. - Zajmę się nią najlepiej, jak potrafię.
- Cieszy mnie to. Wiem, że jesteś bardzo odpowiedzialnym młodzieńcem, ale martwi mnie fakt, że dalej jesteś prawiczkiem - rzekł równie poważnie.
- Ej, no... - załamał się blondyn. - Nie przypominaj, jestem po prostu ostrożny - dodał po chwili.
- Żartowałem - zaśmiał się Hyūga. - Wiesz, ostatnio się zastanawiałem nad zaproponowaniem ci małżeństwa z Hanabi. Ma już piętnaście lat, a kobiety w naszym klanie wybranego narzeczonego miały już w tym wieku. W każdym razie Hinata miała - powiedział, ale przy ostatnim zdaniu zacisnął lekko pięść.
Blond włosy posiadacz demona rzucił się do ataku na Obito, tym samym przerywając przez przypadek dopływ chakry Kuramy do jednostek Sojuszu. Tę chwilę wybrał Madara, by pochwycić ją swoim Sharingan'em, przez co została wciągnięta do jego prywatnego świata.
- Obito, mamy czego chciałem. Wycofujemy się - rzekł na tyle głośno, że usłyszał go każdy z obecnych. Brunet skrzywił się, ale wykonał polecenie.
- Przepraszam - szepnął. - To moja wina, dałem ponieść się emocjom...
- To nie twoja wina. Ja też bym się wściekł, gdyby ktoś ożywił mojego ojca, którego nigdy nie znałem, a kto inny zniszczył go w mgnieniu oka, chociaż miał szanse na ponowne życie - odpowiedział posiadacz białych oczu, a następnie westchnął. - Poza tym jak ci się układa z Ino?
- Co? - niebieskooki zdziwił się pytaniem przyjaciela.
- Widziałem was razem. Wydawała się dość zdenerwowana twoją obecnością - odpowiedział na pytanie młodszego towarzysza.
- Cóż... - zaciął się. - To ważna osoba w moim życiu. Najlepsza i najważniejsza przyjaciółka, ale nienawidzi mnie przez to, co zrobiłem podczas wojny - powiedział poważnie, wyjaśniając tę sprawę głowie klanu Hyūga.
- Rozumiem - brunet kiwnął głową w geście zrozumienia. - No, to ja się z tobą żegnam. Odwiedzę jeszcze cmentarz i wyruszam. Ty przypilnuj Hanabi. Jest na ostatnim polu treningowym. Śpi na piętrze w największym pokoju, a jakby co, 27 marca ma urodziny, więc jeśli mógłbyś, upichć jej coś. Wiem, że masz do tego smykałkę. Przy okazji, mógłbyś tu zostać dopóki nie wrócę z negocjacji?
- Hai, hai... Jakbyś mógł, zawiadom babcie, że obiekt misji się zmienił, a czas przedłużył. Pomogłoby mi to w razie nieporozumień - rzekł błagalnie, krzywiąc się z powodu wspomnienia o Tsunade.
- Nie martw się, załatwię to. Idź przywitać się z Hanabi. Do zobaczenia - pożegnał się.
- Do zobaczenia, miłej podróży - rzekł tylko, rozciągając się w chodzie.
- Witaj. my się chyba jeszcze nie znamy, sługo - rzekła, prostując się i ścierając ręką pot z czoła.
- Sługo? - zapytałem rozbawiony, powoli schodząc z drewnianej podłogi, wchodząc na piasek. - Ktoś musi nauczyć cię szacunku do starszych, dziecino.
- Dziecino? - prychnęła zirytowana. - Dajesz, dziadku! - krzyknęła.
Skoczyła w moją stronę, uaktywniając w locie Byakugana, po czym znalazła się tuż przede mną. Wiedziałem co zamierza zrobić, więc pozwoliłem jej się trafić, by po zakończeniu przez nią techniki blokującej Tenketsu* odsunąć się na kilka metrów.
- Zablokowałam twoje ujścia chakry, nie dasz rady już walczyć.
- Jeszcze cię zaskoczę. Poza tym, mam jeszcze Taijutsu.
Wraz z wypowiedzeniem tych słów, dzięki mojej szybkości, znalazłem się tuż przed jej twarzą, schylając się do poziomu jej twarzy i uśmiechając się szczerze.
- Co się tak szczerzysz? - warknęła odchylając lekko głowę, co było błędem, gdyż natrafiła na mojego klona. - Skąd...? - zaczęła zdziwiona jego obecnością.
- Mówiłem, że jeszcze cię zaskoczę - zaśmiałem się, po czym odwołałem moją kopię od razu podcinając Hyūgę i opadając na nią. Jej nogi były skrępowane moimi, gdyż przypierały je do ziemi, a pomiędzy moimi rękoma znalazła się jej głowa. Uśmiechnąłem się, a następnie z zaskoczenia pocałowałem w usta. Na początku nie zareagowała, ale już po chwili z ociąganiem odtrąciła mnie, na co zareagowałem śmiechem.
- Gomen, nie mogłem się powstrzymać. Jestem Naruto, przez następne dwa miesiące będę pełni rolę twojej niańki.
- Hę?!
C.D.N.
~~~~)(~~~~
Ryokugan - Zielone Oczy
Tenketsu - punkty chakry
~~~~)(~~~~
Ryokugan - Zielone Oczy
Tenketsu - punkty chakry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)