Rozdział V
- Co robimy? - zapytał Itachi, gdy dotarliśmy do starej kryjówki Orochimaru.
- Zbieramy ludzi, szukamy skurwysyna i mścimy się na Sojuszu - odpowiedziałem, otwierając butelkę Sake. - To, co planowaliśmy od zawsze, utrzeć nosa Kage.
- Kami-sama, co mu się stało?! - krzyknęła zdenerwowana Ino, gdy dotarliśmy do Konoszańskiego szpitala.
- Naruto się stał - westchnąłem, kładąc go na wolnym łóżku.
- Więc to prawda? - pytała. - Uciekł?
- Tak - odpowiedziałem, ruchem dłoni każąc pozostałym odejść. Usiadłem na krześle obok. - To było niesamowite. W jednej chwili otoczył się płaszczem chakry, a w drugiej przebił się przez Susanoo Sasuke. Potem zabrał mu płaszcz i kapelusz, i odszedł z Itachi'm.
- Przecież Sasuke... - zaczęła, lecz przerwała, widząc, że kiwam głowę w geście zgody.
- Pozostali Kage mają przerąbane.
- Hidan, podaj mi jego namiary - powiedziałem, przytrzymując wyznawcę religii, którą zawracał mi niegdyś głowę dawny kompan.
- Nie wiem, gdzie on jest - wyszeptał, próbując złapać oddech. Westchnąłem, naciskając jeszcze bardziej, czego skutkiem było szersze otworzenie oczu mojej ofiary i intensywniejsza walka o oddech. - Dobra! - krzyknął. Puściłem go, a ten opadł na klęczki przede mną, krztusząc się i kaszląc.
- No więc? - zapytałem.
- Nie wiem, gdzie jest, ale w okolicach Suna chodzą plotki o Śmierci z trzema ostrzami, to wszystko co wiem! - krzyknął, gdy odzyskał już oddech. Skrzywiłem się z niesmakiem, łapiąc za tył szyi.
- Ostatnio mówili mi, że Śmierć z trzema ostrzami grasuje tutaj. Właśnie idę zabić typa, który mnie okłamał. Jeśli się okaże, że go tam nie ma i dowiem się, że przebywa gdzie indziej, zabiję cię, tak jak tego, do którego aktualnie zmierzam - wyjaśniłem, zwalniając uścisk.
- Tak, mieszka w pobliżu - stwierdził barman, wycierając kubeł. Podniosłem jedną brew ku górze. - No co? Zapłacił mi sporą sumę za to, żebym przekazał informację o jego pobycie "strasznemu blondynowi w płaszczu".
- Cześć Hidan - przywitałem się, gdy mój cel wszedł do pomieszczenia. Kiwnął w moją stronę, wyciągając dwa kieliszki i butelkę Sake z barku. - Wracasz?
- Nie wiem, nie chce mi się - odpowiedział, siadając na krześle naprzeciw mnie. - Na prawdę chcę zapomnieć o tamtych czasach.
- Wiem - westchnąłem, z wdzięcznością przyjmując podany kieliszek. - Ale potrzebuję cię do czegoś innego.
- Do czego? - zapytał zdziwiony, podnosząc jedną brew ku górze.
- Otworzysz mi bramę - odpowiedziałem, twardo spoglądając w jasne oczy.
Zawartość ust zmoczyła dywan, a siwowłosy zerwał się z siedzenia, lecz nic nie zrobił, a jedynie stał przede mną wystraszony.
- Naruto, wiem, że czasami jesteś psycholem, ale to wykracza poza twój poziom! - Krzyknął z paniką w oczach.
Wstałem, wciąż spoglądając w jego oczy.
- Otworzysz mi tą bramę. Jak sam wiesz, jestem psycholem. A co psychopaci lubią robić z małymi trzylatkami?
- Utrzymam ją co najwyżej tydzień. Jeśli nie zmieścisz się w czasie, utkniesz tam i nigdy więcej nie otworzę tego gówna - warknął siwowłosy, nie odwracając się w moją stronę. Podszedłem do niego od tyłu, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Nawet nie wiedziałem, że masz córkę. Gratuluję - zaśmiałem się, po czym zniknąłem w okrągłej dziurze, emanującej mroczną energią.
- Skurwysyn - westchnął, uśmiechając się lekko. - Ale czego innego mogę spodziewać się po Największym Kretynem, jakim obdarzono nasz gówno warty świat?
- Kurwa - zakląłem, opadając na jedno kolano. - Wyłaź do cholery! - Krzyknąłem, wypluwając krew na podłogę. Brunet stanął za mną, chcąc dodać mi otuchy, a Nami spojrzała przerażonym wzrokiem. Mała nie była przyzwyczajona do krwi.
Spojrzałem na powoli zamykający się portal, po czym złożyłem kilka pieczęci, uderzając złączonymi dłońmi w ziemię. W następnej chwili przeleciałem całą długość pomieszczenia, wbijając się w ścianę.
Sam nie wiem, kiedy odzyskałem przytomność, lecz gdy tylko to zrobiłem, zauważyłem brak portalu i nieobecność blondyna.
- Naruto...
- Zbieramy ludzi, szukamy skurwysyna i mścimy się na Sojuszu - odpowiedziałem, otwierając butelkę Sake. - To, co planowaliśmy od zawsze, utrzeć nosa Kage.
- Kami-sama, co mu się stało?! - krzyknęła zdenerwowana Ino, gdy dotarliśmy do Konoszańskiego szpitala.
- Naruto się stał - westchnąłem, kładąc go na wolnym łóżku.
- Więc to prawda? - pytała. - Uciekł?
- Tak - odpowiedziałem, ruchem dłoni każąc pozostałym odejść. Usiadłem na krześle obok. - To było niesamowite. W jednej chwili otoczył się płaszczem chakry, a w drugiej przebił się przez Susanoo Sasuke. Potem zabrał mu płaszcz i kapelusz, i odszedł z Itachi'm.
- Przecież Sasuke... - zaczęła, lecz przerwała, widząc, że kiwam głowę w geście zgody.
- Pozostali Kage mają przerąbane.
- Hidan, podaj mi jego namiary - powiedziałem, przytrzymując wyznawcę religii, którą zawracał mi niegdyś głowę dawny kompan.
- Nie wiem, gdzie on jest - wyszeptał, próbując złapać oddech. Westchnąłem, naciskając jeszcze bardziej, czego skutkiem było szersze otworzenie oczu mojej ofiary i intensywniejsza walka o oddech. - Dobra! - krzyknął. Puściłem go, a ten opadł na klęczki przede mną, krztusząc się i kaszląc.
- No więc? - zapytałem.
- Nie wiem, gdzie jest, ale w okolicach Suna chodzą plotki o Śmierci z trzema ostrzami, to wszystko co wiem! - krzyknął, gdy odzyskał już oddech. Skrzywiłem się z niesmakiem, łapiąc za tył szyi.
- Ostatnio mówili mi, że Śmierć z trzema ostrzami grasuje tutaj. Właśnie idę zabić typa, który mnie okłamał. Jeśli się okaże, że go tam nie ma i dowiem się, że przebywa gdzie indziej, zabiję cię, tak jak tego, do którego aktualnie zmierzam - wyjaśniłem, zwalniając uścisk.
- Tak, mieszka w pobliżu - stwierdził barman, wycierając kubeł. Podniosłem jedną brew ku górze. - No co? Zapłacił mi sporą sumę za to, żebym przekazał informację o jego pobycie "strasznemu blondynowi w płaszczu".
- Cześć Hidan - przywitałem się, gdy mój cel wszedł do pomieszczenia. Kiwnął w moją stronę, wyciągając dwa kieliszki i butelkę Sake z barku. - Wracasz?
- Nie wiem, nie chce mi się - odpowiedział, siadając na krześle naprzeciw mnie. - Na prawdę chcę zapomnieć o tamtych czasach.
- Wiem - westchnąłem, z wdzięcznością przyjmując podany kieliszek. - Ale potrzebuję cię do czegoś innego.
- Do czego? - zapytał zdziwiony, podnosząc jedną brew ku górze.
- Otworzysz mi bramę - odpowiedziałem, twardo spoglądając w jasne oczy.
Zawartość ust zmoczyła dywan, a siwowłosy zerwał się z siedzenia, lecz nic nie zrobił, a jedynie stał przede mną wystraszony.
- Naruto, wiem, że czasami jesteś psycholem, ale to wykracza poza twój poziom! - Krzyknął z paniką w oczach.
Wstałem, wciąż spoglądając w jego oczy.
- Otworzysz mi tą bramę. Jak sam wiesz, jestem psycholem. A co psychopaci lubią robić z małymi trzylatkami?
- Utrzymam ją co najwyżej tydzień. Jeśli nie zmieścisz się w czasie, utkniesz tam i nigdy więcej nie otworzę tego gówna - warknął siwowłosy, nie odwracając się w moją stronę. Podszedłem do niego od tyłu, kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Nawet nie wiedziałem, że masz córkę. Gratuluję - zaśmiałem się, po czym zniknąłem w okrągłej dziurze, emanującej mroczną energią.
- Skurwysyn - westchnął, uśmiechając się lekko. - Ale czego innego mogę spodziewać się po Największym Kretynem, jakim obdarzono nasz gówno warty świat?
- Kurwa - zakląłem, opadając na jedno kolano. - Wyłaź do cholery! - Krzyknąłem, wypluwając krew na podłogę. Brunet stanął za mną, chcąc dodać mi otuchy, a Nami spojrzała przerażonym wzrokiem. Mała nie była przyzwyczajona do krwi.
Spojrzałem na powoli zamykający się portal, po czym złożyłem kilka pieczęci, uderzając złączonymi dłońmi w ziemię. W następnej chwili przeleciałem całą długość pomieszczenia, wbijając się w ścianę.
Sam nie wiem, kiedy odzyskałem przytomność, lecz gdy tylko to zrobiłem, zauważyłem brak portalu i nieobecność blondyna.
- Naruto...
~~~~)(~~~~
Wiem, trochę musieliście czekać na rozdział, który też długi nie jest, a wydaje się mi też nienajlepszy.
Za co wielkie Gomen!
Powody są dwa:
Nowa szkoła, a co za tym idzie - nowa klasa, z którą się jeszcze nie zaznajomiłem.
Nowi nauczyciele - zacząłem klasę zawodową(to jest, technika ekonomistę) i już od początku trochę cisną.
Kiedy jakikolwiek następny rozdział? Nie wiem, muszę się najpierw trochę szkołą zająć.
Pozdrawiam, Saspik :p
Jak zwykle, świetna notka. ;) Nic dodać, nic ująć. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Shinji :)
Nic, nadal nic się nie zmieniło od jakiegoś czasu, miałem nadzieje przeczytać nową notkę ale dalej jej nie ma ;c /Shinji
OdpowiedzUsuńNie ma czasu Saspik na pisanie notek niestwty bo ze szkoły wraca dość późno a w weekendy gdzieś ze znajomymi wychodzi powiedział jak z nim ostatnio pisałem
UsuńChciałem pocieszyć i napisać, że może na długi weekend coś załatwię, ale ogarnąłem, że jadę do Chojnowa i znowu mnie nie będzie. Jasne, wracam późno (dzisiaj akurat byłem zwolniony z zajęć z powodu wizyty u lekarza), ale myślę, że po nowym roku i wszystkich wyjazdach(a niemało ich jest) rozdziały będą pojawiać się częściej. MYŚLĘ, nie obiecuję. Zaraz, czy ktokolwiek czyta "News" w prawym górnym rogu w linijce z dodatkami? Tam o wszystkim znajdziecie informacje. Im niżej, tym świeższe :)
Usuń