Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

piątek, 30 stycznia 2015

Densen - Ni

Cóż... Nie podejrzewałem, że ktoś skomentuję poprzedni rozdział - w dodatku tak szybko. Nie powiem, mile mnie to zaskoczyło. Może właśnie dlatego tak mnie to zmotywowało? Kto wie...

Rozdział dedykuje Domi i Shinji'emu - dzięki Waszym komentarzom napisałem ten rozdział :)
Domi - rozdziały wrzucę, ale nie teraz. Wiem, co mówiłem, ale zostawię je sobie na czas przed moimi feriami, które rozpoczną się 13 lutego po szkole. Będziecie mieli co czytać, a ja sobie naprawdę odpocznę :)


Densen - Ni


Choćbyś wiele zwiedził świata, wśród obcych nie znajdziesz brata.
Przysłowie

   - A-ni-ki... - wyszeptałem, czując wysoki wzrost poziomu mojej chakra'y. Gniew odebrał mi rozum, przysłonił oczy, ale sprawił też, że byłem silniejszy.
   - Hej - zaczął niepewnie. - Naru-chan, uspokój się - zaśmiał nerwowo. - Naru?
   - Dobrze - odpowiedziałem, a usta rozciągnęły mi się w szerokim uśmiechu. - A-ni-ki.
   Pomarańczowa chakra owinęła się wokół mojego ciała, przybierając kształt przezroczystej zbroi. Na głowie zaczęły formować się lisie uszy, a na wysokości kości ogonowej - ogon.
   Zanim którykolwiek z mężczyzn coś zrobił, stałem za tymi, którzy trzymali Haruno. Rękoma objąłem ich szyje, podnosząc na wysokość kilku centymetrów.
   - Aniki - wyszeptałem. - Yarō.

   Gdy zostałam puszczona przez trójkę mężczyzn - ani mi się śniło poruszyć w obawie, że Uzumaki zainteresuje się również mną. Podnosząc dwójkę przeciwników, na ich szyi zaczęły pojawiać się oparzenia, które w bardzo szybkim tempie przeszły na etap zwęglonej skóry. Mimowolnie cofnęłam się, gdy chakra rozprzestrzeniła się na resztę ciała, aż w końcu rozsypały się w proch.
   Futabu zaczął cofać się w stronę biurka, po czym spojrzał na trzymane narzędzie zbrodni. Odrzucił je, a następnie zaczął machać rękoma.
   - Naruto, to nie tak! To nie tak, jak myślisz - próbował się tłumaczyć, jednak zanim zdążył cokolwiek zrobić, blondyn stał tuż przed nim, górując mimo niższego wzrostu.
   - Shine - z ledwością dotarło to do mych uszu. Ogon z tyłu jego pleców zafalował, a następnie podzielił się na trzy jednakowe. Dwa - niczym baty owinęły się wokół ramion Furabu, a następnie uniosły go w towarzystwie jego zduszonego krzyku. Trzeci powoli zaczął przebijać się przez brzuch, aż nie zrobił odpowiednio dużej dziury. Ogon zaczął penetrować jego wnętrze, prawdopodobnie nie uszkadzając organów. Mężczyzna wciąż żył - krzyczał i rzucał się na boki, lecz żył. Z pleców wyrósł kolejny ogon, który również dostał się do środka.
   - Naru... - zdążył wyszeptać, zanim został rozerwany na dwie części, wciąż podtrzymywane przez dodatkowe kończyny Uzumaki'ego.
   Blondyn zawirował resztkami, a następnie rzucił je wgłąb pomieszczenia. Zrobił nagły obrót, zatrzymując się wzrokiem na mnie. Mimowolnie wzdrygnęłam się, gdy spojrzałam w jego oko. Spoglądał na mnie chłodno, wręcz obojętnie, jakby zastanawiając się, czy pozostawić mnie przy życiu. Postawił pierwszy krok ku mnie, co poskutkowało spięciem wszystkich mięśni. Gdy znalazł się zaledwie trzy kroki przede mną - zamknęłam oczy. Usłyszałam jeszcze kilka kroków, zanim prawie nie chwyciłam za swoją broń.
   - Chodźmy - usłyszałam, zaraz po tym, jak poczułam ciepłą dłoń na głowie. Otworzyłam oczy zaskoczona.
   Naruto twarz miał skierowaną ku ciału przyjaciółki, jednak szybko ją obrócił, wyciągając kilka schuriken'ów. Wybiegł z pomieszczenia, rzucając je w każdego nie niewolnika. W pewnym momencie wyskoczyło przeciw niemu szóstka shinobi.
   Pojawiłam się pomiędzy nimi, wykonując zamach, by przeciąć tętnicę mężczyzny przede mną. Uzumaki przeskoczył nade mną, wbijając dwa kunai w okolice serc przeciwników. Wyminęłam go, ścinając dwie głowy, a następnie ruszyłam dalej, kontynuując próbę uwolnienia niewolników. Trzy kunai przeleciały tuż obok mojej głowy, więc odwróciłam się, ze zdziwieniem rejestrując fakt, że należały do Uzumaki'ego. W tej samej chwili usłyszałam dźwięk opadających ciał. Trójka przeciwników zeskoczyła z góry, lecz gdy opadli na ziemię, przywitała ich broń blondyna.
   - "Jak on to przewidział? Z jego pozycji nie mógł ich dostrzec..."

   - "Katon: Gōkakyū no Jutsu!" - krzyknąłem w myślach. Kula ognia przeleciała przez prawie całą długość hali, zabijając ostatnią dwójkę przeciwników.
   Opuściłem dłonie, wzdychając głęboko, po czym zacząłem się rozglądać. Niewolnicy się nie ruszali, przerażeni kulili się w miejscu, w którym stali, przykuci łańcuchami do podłoża. Nie wyczuwałem już nikogo, kto mógłby nam zagrozić, więc zacząłem zbliżać się do najbliższego stoiska. Przerażone kobiety zaczęły się cofać, jednak nie uciekły za daleko. Uklęknąłem tuż nad łańcuchem, chwytając go rękoma. Skupiłem chakrę Kyūbi'ego, a następnie rozerwałem je, by sięgnąć po kolejne.
   Stanąłem na środku pomieszczenia, tam, gdzie jeszcze kilka godzin temu stał Futabu.
   - Jesteście wolni - powiedziałem. - Wynieście stąd rzeczy, które wam się przydadzą, rozdzielcie między sobą i uciekajcie, gdziekolwiek chcecie.
   - Emmm... Przepraszam? - zapytał niepewnie jeden z uwolnionych przeze mnie mężczyzn. Kiwnąłem na niego głowę, dodając mu odrobinę pewności siebie. - Czy... Czy możemy wiedzieć, gdzie się wybierasz, Hīrō-san*?
   - Udam się teraz w stronę Uzu no Kuni, do Uzoshio-gakure no Sato.

   - Naruto, Akame - przywitała nas Hokage. - Gdzie Sakura?
   - Tsunade-sama... - zaczęła dość niepewnie posiadaczka fioletowych włosów.
   Zacisnąłem pięści, spuszczając głowę w dół.
   - Tej jednej obietnicy nie udało mi się spełnić, babciu - wyszeptałem, zanim zniknąłem za zatrzaśniętymi drzwiami.

   - Potwierdziłaś jego umiejętności?
   - Cóż - zaczęłam powoli. - Uzumaki Naruto, zgodnie z jego przydomkiem, to naprawdę najbardziej nieprzewidywalny shinobi Konoha-Gakure no Sato. Posiada umiejętności, których nie byliśmy świadom oraz powoli zaczyna chyba kontrolować demona.
   - Hmmm... - zastanowił się mój przełożony. - To niepokojące, ale i przydatne na swój specyficzny sposób.
   - Czy mam kontynuować powierzoną mi misję?
   - Tak, jak najbardziej.

   - Złożyłaś już raport Danzō? - zapytał, sprawiając, że zamarłam zszokowana.
   - O czym ty mówisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, bez problemu nadając mu odpowiedni ton.
   - Żartuję - zaśmiał się, wstając na równe nogi. - Tsunade powierzyła mi kolejną misję. Mam zanieść zaproszenia na egzaminy na Jōnin'a do Suna, Kumo i Kiri. Pójdziesz ze mną? - zapytał, odwracając się w moją stronę. Wyglądał na starszego, niż był w rzeczywistości.
   - Jasne, czemu nie? Ostatnio kiepsko u mnie z finansami - skłamałam gładko. - Kiedy wyruszamy?

   Podróż do Suna zajęła nam kilka dni. Kolejne dwa spędziłem z Gaarą, Temari i Kankurō na rozmowach oraz ogólnym spędzaniem czasu razem. Przy okazji poznałem przyszłą Panią no Sabaku, Matsuri. Trasa Suna - Kumo zajęła mniej więcej tyle samo,

   - Rozumiem - odpowiedział Raikage, zwijając dostarczony mu zwój. Spojrzał na mnie krytycznie, po czym zwrócił się ku Akame. - Potwierdzam swoja obecność i moich chūnnin'ów. Ile drużyn mam wysłać?
   - Emmm... - rozszerzyła oczy w zdumieniu. Nie posiadała tych informacji, a pytanie było skierowane w jej stronę.
   - Do pię... - zacząłem, lecz przerwałem, gdy napotkałem groźne spojrzenie przywódcy Kumo.
   - Nie pytałem się Ciebie - powiedział, akcentując ostatnie słowo. Nie wytrzymałem, zrobiłem krok wprzód.
   - Masz coś przeciw mnie, Raikage? - zapytałem, posyłając mu równie groźne spojrzenie. - To ja zostałem wyznaczony do przekazania, moja towarzyszka jest tu tylko na moją prośbę.
   - Mam bardzo dużo przeciw Tobie - znów zaakcentował ostatnie słowo. - Irytuje mnie fakt, że Hokage wysłała z tak ważnymi zwojami byle chūnnin'a, który zaledwie kilka dni temu był genin'em.
   - Ten chūnnin... - zaczęła Akame, jednak przerwałem jej stanowczo.
   - Złożę podanie o samodzielne wzięcie udziału w egzaminie. Niech się Pan przygotuje, Raikage. Zamierzam zniszczyć wszystkie drużyny z Kumo - warknąłem na odchodne, zanim zatrzasnąłem drzwi.

   - Nic się nie zmienił - zaśmiał się mężczyzna siedzący na moim parapecie. - Kogo poślesz?
   - Hmmm... - zastanowiłem się, odchylając się na fotelu. - Zaintrygował mnie ten jego błysk w oku...

   - Wpiszę to jako misja rangi A - stwierdziła Tsunade, wpisując w odpowiednie miejsce tytuł misji. Podrapałem się po karku.
   - Obā-chan... Czy... - zacząłem dość niepewnie, podśmiewając pod nosem. - Pozwoliłabyś mi samodzielnie wziąć udział w egzaminie?
   - Zgoda - odpowiedziała bez podnoszenia wzroku, notując coś w innej rubryczce.
   - Co? - zapytałem zaskoczony. - "Spodziewałem się godzin błagania."
   - Starszyznę irytuje fakt posiadania genin'a z rangą A+. Chūnnin też ich nie satysfakcjonuje, więc kazali mi przypisać Cię do egzaminu. Kłóciłam się o drużynę dla Ciebie, ale pozostali przy swoim.
   - Czyli... - zawahałem się.
   - Jutro o 8 pod Lasem Śmierci.

   - Nie za dużo tych drużyn? - zapytałem, rozglądając się wokół.
   - Poza naszych czwórką w egzaminie biorą udział jeszcze mniejsze wioski, które samodzielnie poprosiły nas o zgodę - odpowiedziała blondynka, przyglądając się Kage, którzy stali przy swoich poddanych.
   - A czemu nie ma tu Iwa? - dopytywałem się dalej, nie dostrzegając nigdzie charakterystycznej opaski.
   - Naruto-baka - warknęła Ino, uderzając mnie w tył głowy. - Iwa i Konoha nigdy nie biorą udziału w tym samym egzaminie, czy innych temu typu przedsięwzięciach. Nasze stosunki są i tak napięte.
   - Ale to kłopotliwe - mruknął Shikamaru, spoglądając na niebo.
   - Dobra, idę - westchnęła Godaime, wstępując na pobliskie podium. - Witam serdecznie zebranych. Witam Raikage, Kazekage, Mizukage, przedstawicieli innych wiosek oraz chūnnin'ów.
   - Czy "inne wioski" nie powinny się teraz czuć zlekceważone? - mruknąłem sam do siebie, nie zwracając większej uwagi na Tsunade.
   - Zapewne tak - stwierdził Chōji, pochłaniając kolejną paczkę chipsów. - Ale co takiego możemy na to poradzić?
   - Za moich rządów nie będę ich pomijał - mruknąłem, kierując się we wskazane przez Hokage miejsce. Do namiotu, w którym kilka lat temu Drużyna 7 podpisywała pewne dokumenty i odebrała zwój. Tym razem była to bransoletka z numerkami. Trafiła mi się z numerem 7. By przejść do kolejnej części egzaminu trzeba było uzbierać takich trzy i nie stracić własnej. W sumie cztery. Każda drużyna dostawała jedną. - "Startuje 28 drużyn.  Do końca powinno dotrzeć 7. Dotrze 5-6, gdy zajmę się Kumo..." - przeleciało mi przez myśl. Nabrałem powietrza, a następnie wypuściłem je, zatrzymując się przy odpowiedniej bramce.
   - Powodzenia, Uzumaki - mruknęła Anko. Rozszerzyłem oczy w zdziwieniu, gdy się zorientowałem kto koło mnie stoi. Uśmiechnąłem się.
   - Witam ponownie - odpowiedziałem. Na jej usta wpłynął figlarny uśmieszek.
   - Dorosłeś - zamruczała, zbliżając się do mnie. Nie wiem, co miała zamiar zrobić, lecz gdy brama się otworzyła, zniknąłem jej sprzed oczu, zagłębiając się w niej. Zdążyłem jeszcze usłyszeć jej zduszone warknięcie zanim się roześmiałem.

   - "Wpakowałem się pomiędzy Kumo, więc zapewne zechcą mnie otoczyć" - przeleciało mu przez myśl, kryjąc się w krzakach. - "A Raikage zapewne wydał im stosowne zadanie zabicia mnie na miejscu" - westchnął, po czym zamarł, wyczuwając sześć skupisk chakra'y w pobliżu. Zbliżały się z obu stron i wychodziło na to, że spotkają się na polance tuż przed nim. Skupił się więc, by zamaskować swoją chakrę, a następnie zaczął czekać.
   - Nie wyczuliście go po drodze? - dało się usłyszeć męski głos.
   - Nie, pewnie poleciał do przodu. Gonimy Go? - drugi głos był damski, dochodził z przeciwnej strony.
   - Tak, za mną! - zarządził ten sam, męski głos. Dwie drużyny pojawiły się tuż przed nim, obróceni plecami do niego i ruszyli. Na ustach blondyna pojawił się drapieżny uśmiech, a następnie wyskoczył z krzaków, ruszając za shinobi Kumo. Gdy znalazł się w odległości pięciu metrów za nimi, rzucił dwa kunai wycelowane w przeciwników po bokach, by od razu zacząć składać pieczęci.
   - "Katon: Gōkakyū no Jutsu!" - wypuścił z ust ogromną kulę ognia. Kunai trafiły swoje cele i jak na zawołanie, reszta spojrzała w tył. Drużyna z przodu uniknęła starcia z techniką, lecz kobieta za nimi nie miała tyle szczęścia. Ogień strawił ją, zanim zdążyła odbić się od następnej gałęzi.
   - Kuso! - krzyknął kapitan drużyny, a następnie zaczął składać odpowiednie pieczęci. - Doton Kekkai: Dorō Dōmu!
   Ziemia zadrżała, wypychając się w ekspresowym tempie ku górze, tworząc kopułę wokół Uzumakiego. Mężczyzna dotknął swojego dzieła z zamiarem wyssania chakry z przeciwnika. Jego towarzysze stanęli obok niego.
   - Co? - sapnął zaskoczony, przerywając technikę. W środku nikogo nie było.
   - Niespodzianka - mruknął niebieskooki, wyskakując spomiędzy drzew zza nich. Złożył identyczne pieczęci i zanim Ci się poruszyli, kopuła uwięziła ich w swoim wnętrzu. Chakra powiększyła jego aktualne zasoby. - To było proste - mruknął, przerywając technikę. Przeszukał ciała przeciwników, a następnie założył trzecią już tego dnia bransoletkę na nadgarstek. - Nie wierzę w moje szczęście - kontynuował, ruszając w prawo, ku kolejnym trzem skupiskom chakra'y. - Po prostu nie wierzę.

   - Ino, Shika, Chōji! - krzyknął niebieskooki, machając ręką na przywitanie przyjaciołom. Drużyna Asumy ruszyła w jego stronę, w pewnym momencie znikając, by pojawić się tuż przy blondynie przebijając go katanami. Ich wygląd diametralnie się zmienił, a przywdziani byli w charakterystyczny mundur shinobi Kumo. Blondyn splunął krwią na niewzruszoną twarz mężczyzny po środku, a następnie chwycił się ramion osobników po bokach.
   - Odoroki* - usłyszeli pomruk spomiędzy krzaków. Mężczyzna ze środka odskoczył, gdy do jego uszu dotarł charakterystyczny syk. Notki eksplodowały, wznosząc ogromne ilości pyłu i kurzu w powietrze, które uniemożliwiło na kilka chwil widoczność shinobi Kumo. Gdy pył w miarę opadł, dostrzegł blond czuprynę naprzeciw niemu. Rzucił się na niego, robiąc zamach od dołu. Niebieskooki zrobił krok w tył, unikając cięcia. Mężczyzna ponowił atak, tym razem od góry. Został on zablokowany kataną, która przyleciała od strony epicentrum wybuchu.
   Pył opadł jeszcze niżej, ujawniając twarz jego przeciwnika. Otworzył oczy w geście niesamowitego zaskoczenia.
   - To moja pierwsza walka kenjutsu, więc proszę, nie miej mi za złe użycia tego lekkiego oszustwa - mruknął blondyn, lustrując przeciwnika lewym okiem, w którym pobłyskiwał szkarłatna tęczówka przyozdobiona trzema łezkami.

Hīrō-san* - Pan bohater
Odoroki* - Niespodzianka

5 komentarzy:

  1. Rozdział jest zajebiaszczy. Naruto nie jest ciotą, która ma IQ poniżej 10. Co do rozdziałów to się z tobą zgadzam. W końcu ferie są po to by wypoczywać. Błędów chyba nie ma.
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dawało mi spokoju, co się stało z Sasuke? Nie zabił brata i nie dokonał zemsty, więc czy będzie chciał zabić Naruto?
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby to powiedział Stachu Jones: Dowiesz się w swoim czasie! :v

      Usuń
  3. Warto było zajrzeć po dość długim czasie na Twojego bloga Saspik, miło mnie zaskoczyłeś ;) Notka ciekawa, nawet nie zauważyłem żadnej literówki czy cuś tak się na niej skupiłem :D
    Shinji.

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)