Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

sobota, 18 kwietnia 2015

Lis w czarnej szacie V

   Całą trójką siedzieli przed ogniskiem. Blondyn i łysy rozmawiali o czymś żywo. Brunetka natomiast siedziała, przysłuchując się ich rozmowie. Z tego co się dowiedziała, to jej kolega, który jest od niej o rok starszy w ANBU jest od ponad roku.
   - "Uff..." -westchnęła w myślach. - "Z tego co powiedział, to nie on to zrobił. Po prostu ma maskę podobną do tego człowieka. Tak, na pewno" - upewniała się.

   Młoda - w wieku 10-11 lat - dziewczynka wybiegła z domu, zatrzaskując drzwi. Biegła, a z jej niebieskich oczu jedna po drugiej lały się łzy. Jej ciemne włosy powiewały na wietrze, dodając jej uroku. Ubrana była w sukienkę do kolan w kolorze białym zdobionej kwiatuszkami.
   Biegła przez wioskę. Na policzku miała czerwony odcisk ręki. Ojciec znów się upił. Z powodu, iż jej matka, a zarazem największy skarb jej ojca, odeszła przy porodzie, tata cały czas pił. Często zdarzało się, że bił ją w domu i, zamykając w pokoju, nie dawał nic do jedzenia czy picia. Tylko, gdy wytrzeźwieje otwiera jej drzwi i przeprasza. Zawsze wtedy płakał.
   Rozumiała go.
   Płakał za stratą najbliższej mu osoby. Ona też płakała. Dziś, gdy ojciec już miał ją bić, jakimś sposobem udało jej się uciec. Myślała, że szczęście do niej się uśmiechnęło.
   Nie wiedziała jak bardzo się myliła.
   Wieczorem, około godziny dziesiątej, wróciła do domu. Nigdzie nie mogła znaleźć swojego o dwa lata starszego chłopaka.
   Weszła do domu. Było ciemno. Zapaliło światło, a następnie zakryła sobie usta z przerażenia. Na przejściu leżały ciała jej ojca i chłopaka. Brakowało im głowy.
   Nad ich ciałami stała postać ubrana w maskę lisa i czarną szatę. Do ramienia przywiązana była opaska Konoha-Gakure no Sato. Na ścianach napisane było ich krwią dwa słowa. "Moja zemsta". Tylko tyle. Postać, a raczej członek ANBU nie spostrzegł jej.
   Uciekła, zatrzaskując drzwi.

   - Yume! - krzyknął ktoś jej do ucha. Nagle wyprowadzona z letargu odskoczyła z krzykiem. Tym, kto krzyknął, okazał się Naruto.
   - Naruto-san! Nie strasz mnie więcej! - pisnęła.
   - Wybacz, nie reagowałaś. Powinnaś iść już spać. Późno już - powiedział z troską w głosie. Martwił się o nią. Martwił się o nią, jak o nikogo innego.
   Ta tylko przytaknęła, ale zdziwiona była jego troską. Po chwili, gdy znalazła się w namiocie, oddała się w objęcia Morfeusza.
   Na zewnątrz dwójka mężczyzn siedziała jeszcze trochę i rozmawiała. Na warcie, ku jego nieszczęściu, został Mizu, ponieważ Naruto zasnął szybko. Z rana, po śniadaniu, którym było po dwie porcje małych ryb ryb, wyruszyli dalej.
   Ruszyli w stronę najbliższej wioski. Tam zakupili mapę całej wyspy. Oczywiście, musieli szybko się stamtąd zmywać. Straże na widok Hiro szybko się formowały.
   Mapę trzymał blondyn. Non-stop mówił, że wie dokąd zmierzają. Okazało się, że do wielkiego wulkanu w południowej części Kraju Ognia.
   Podróż zajęła im dobre pięć dni. Po drodze walczyli z małymi grupami bandytów, które nie sprawiali większych kłopotów dwójce byłych ANBU.
   Gdy w końcu znaleźli się na miejscu, okazało się, że w środku wulkanu było zejście, z którego skorzystali. Prowadziło ono do jednej z jaskiń,w której dziwnym sposobem było dość jasno.
   Na jej końcu stała stalowa, potężna brama. Usłyszeli masę skrzypień i brzdęków, a następnie klapka od bramy otworzyła się. Zza niej widać było czarne oczy. Gdy spostrzegły Uzumaki'ego, klapka zamknęła się.
   - Wynocha! - krzyknął złowrogo kobiecy głos.
   - No nie dąsaj się tak, Kazue... Wpuść nas. Patrz. Jest ze mną Mizu. - powiedział. Brama dalej stała zamknięta. - Dobrze wiesz, że wulkan zaraz wybuchnie zalewając to miejsce lawą, a tylko tam jest bezpiecznie. Chyba nie chcesz, żeby moja koleżanka - tu objął ramieniem Yume - ugotowała się w gorącej magmie. - i jak na komendę masywne drzwi otworzyły się, a zza nich wyłoniła się kobieta w wieku 20-22 lat o blond do pasa włosach ubrana w standardowy strój shinobi.
   - Dobrze cię widzieć Kazue...

1 komentarz:

  1. Witam,
    już się wyjaśniło dlaczego Yume tak zareagowała, choć ciekawe kto był tym mordercą....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)