Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

sobota, 18 kwietnia 2015

Lis w czarnej szacie IV

   - Naruto-san - pisnęła przerażona brunetka, po czym uciekła w stronę swojej posiadłości.
   Blondyn szybko podniósł swoją maskę, a następnie założył ją na twarz. Schował miecz, by po chwili zacząć poszukiwania jakichś cennych przedmiotów. Po pewnym czasie zorientowali się, iż w magazynie było pełno pieniędzy. Ok. 100 mln jen. To nie wszystko, znajdowały się tu również drogocenne kamienie, w tym diamenty. Bez skrupułów chwycił za pięć z dziesięciu worków z kryształami oraz kilka z pieniędzmi. Zapieczętował je w zwojach, a następnie rzucił kilka Mizu.
   Razem rozłożyli notki wybuchowe w całym magazynie, by odchodząc usłyszeć dość głośny odgłos eksplozji.
   Wrócili do pokoju Uzumaki'ego. Niebieskooki na przywitanie wrzucił zakrwawioną szatę do wanny, po czym napuścił wody. Oboje usiedli na krzesłach, a na stole rozpieczętowali zwoje. Całe dwie godziny dzielili się łupem. W końcu, gdy to nastąpiło, Namikaze zapieczętował swoją działkę w swoim zwoju, a Hiro swoją w swoim. Podali sobie ręce i - żegnając się - Mizu wyskoczył przez okno. Uciekinier z Konoha położył się zmęczony na łóżku, by po chwili zasnąć.
   Obudził się dość wcześnie. Była godzina 10 rano. Przebrał się w swoją ulubioną, czarną koszulkę z wijącym się smokiem i czarne jeans'y. Na nogi założył czarne pumy. Wyszedł z pokoju zamykając go i ruszył w stronę recepcji. Nie zastał tam niebieskookiej.
   - Przepraszam, gdzie znajdę Yume ? - zapytał podchodząc do starszej kobiety, która uśmiechnęła się szeroko.
   - Wczoraj wieczorem zwolniła się z pracy. Mówiła, że wyjeżdża. - odpowiedziała. Nosiciel Kuramy posmutniał lekko. Nie wiedział czemu, ale ciągnęło go do tej drobnej dziewczyny.
   - Szkoda. No nic. - powiedział. Oddalił się do pokoju, by wszystko spakować.
   Wszedł do łazienki. Woda w wannie była szkarłatna. Wyciągnął w miarę już czystą szatę, by zawieść ją na grzejniku. Wyczyścił wannę, by po chwili nalać do niej ciepłej wody. Rozebrał się, a następnie wszedł do przyjemnej wody.
   Dziesięć minut później wyszedł z łazienki czysty i ubrany. Schował całą resztę swoich rzeczy. Wyciągnął kilka tysięcy jen, a następnie wymeldował się z hotelu.
   Skupił się na zapachu swojej koleżanki, by po chwili z całą prędkością ruszyć na zachód. Biegł godzinę, dwie, trzy. Czuł się dziwnie. Podążał za dziewczyną, która, jego zdaniem, uciekała właśnie od niego. Nie wiedział czemu ona ucieka, ani nie wiedział czemu on goni ją. Westchnął przeciągle.
   Nagle poczuł jej zapach jeszcze bardziej intensywnie. Przyśpieszył znacznie. Wskoczył na kolejny pień. Zauważył dwóch opryszków grożących brunetce nożem.
   - No ślicznotko, zabawimy się - zaśmiał się jeden z nich. Rozerwał jej trochę koszulkę, a następnie jeden z sznurków przytrzymujących stanik.  Już miał rozciąć kolejnych, gdy poczuł nagły odpływ krwi i brak prawej ręki. Koło niego stanął dość wysoki młodzieniec w czarnej szacie i masce lisa.
   - Zostawcie ją - powiedział stanowczo. Bandzior upadł przerażony, a jedyną sprawną ręką podniósł się. Oboje zaczęli uciekać w krzyku. ANBU westchnął ściągając kaptur i maskę. Yume nadal przerażona patrzyła przed siebie. - Żyjesz Yume-san ? - zapytał z troską. Ta jakby otrząsnęła się z letargu, a następnie spojrzała wdzięcznie na Uzumakiego, który momentalnie się zarumienił - "Czemu ona tak na mnie działa?"
   - T-tak - odpowiedziała. Wzrok skierowała na ziemię.
   - To gdzie idziemy? - zapytał, kierując wzrok na twarz koleżankę. Ta spojrzała na niego zdziwiona - No co? Nie mam gdzie iść, a ciebie samej nie zostawię. - odpowiedział na nieme pytanie. Pokiwała głową rozumiejąc.
   Niebieskooka ruszyła w swoją stronę, uprzednio nakrywając się beżowym płaszczem od nowego towarzysza, który tak, jak powiedział, ruszył z nią. Mijały sekundy, minut i godziny. Czas dłużył się nieubłaganie. Naruto po raz kolejny raz tego dnia westchnął.
   - A tak przy okazji, moje pełne imię brzmi Namikaze Naruto, a twoje ? - zapytał nagle. Brunetka spojrzała na niego zdziwiona.
   - Yume Natsumi - odpowiedziała. - Zdaje mi się, czy twoje nazwisko nie jest podobne do imienia Yondaime Hokage? - zapytała po dłuższej chwili.
   - Nie - odparł. - Jest takie same. Yondaime jest moim ojcem. - dopowiedział. Niebieskooka przytaknęła zrozumiale. - Może się zatrzymamy i rozbijemy obóz?
   - Ups - wymsknęło się brunetce. Dopiero teraz syn Yondaime zauważył, iż jego koleżanka nie posiada żadnej torby.
   - Eh... będziesz spała w moim namiocie. Ja walne się na jakieś drzewo. - skomentował. Yume zebrała w całą swoją odwagę i pocałowała blondyna w policzek. Skończyło się na tym, że oboje stali  cali czerwoni.
   - Nie wyobrażaj sobie za dużo. To w podzię... - wyszeptała, lecz ktoś wszedł jej w zdanie.
   - No, no, no! Uzumaki chłopie, ledwo się znacie i już zamierzasz zrobić to i owo? - zapytał parskając śmiechem nieznany osobnik.
   - Wiedziałem, Mizu, że za mną poleziesz - westchnął znudzonym głosem nosiciel dziewięcio-ogoniastego. Obok niego zaraz pojawił się ogromny na dwa metry muskularny mężczyzna o orzechowych oczach.
   - A tak przy okazji - zaczął zwracając się w stronę przybysza. Brązowooki spojrzał zaciekawiony na przyjaciela. Nagle poczuł silny cios w nos. Odrzuciło go na pobliskie drzewo. - Ja nie z tych! - wydarł się na krwawiącego mężczyznę. Ten chwycił się za nos, z którego ciurkiem lała się krew. Mimo tego, zaśmiał się przeciągle.
   Wstał i teraz całą dwójką stanęli przed Yume.
   - Ten przerośnięty goryl idzie z nami. - powiedział nadal wkurzony. Nie słysząc żadnej odpowiedzi od brunetki spojrzał na nią. Była zszokowany, zapewne widokiem przestępcy rangi S, i jednocześnie zarumieniona, tym razem pewnie komentarzem ów kryminalisty. - Spokojnie, to mój przyjaciel, nie raz uratowaliśmy sobie cztery litery

1 komentarz:

  1. Witam,
    ciekawe dlaczego Yume uciekła, Naru ją uratował a Mizu dołączył...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)