Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

sobota, 18 kwietnia 2015

Lis w czarnej szacie III

   Biegł za nią już jakiś czas. Zirytowany przyśpieszył, doganiając brunetkę. Gdy miał ją złapać, zza rogu wyjechał wózek z warzywami. Udało mu się go minąć w ostatniej chwili, jednak na jego nieszczęście potknął się o coś, a następnie runął całym ciałem na niebieskooką. Zarumieniony przeprosił i pośpiesznie wstał, pomógł koleżance.
   - Jeszcze raz przepraszam. Potknąłem się - odparł. Twarz miał zarumienioną, zresztą Yume również. - A tak poza tym, czemu uciekłaś ? - i jak na zawołanie twarz czarnowłosej z zakłopotania zmieniła się na poważną i jednocześnie przygnębioną.
   - To moja prywatna sprawa - odparła i odeszła w stronę hotelu. Jej kroki były szybkie i stanowcze. Już po chwili zniknęła mu z pola widzenia.
   Uzumaki westchnął. Ruszył za nią wolnym krokiem. Po drodze zauważył zawieszony na słupie list gończy. Nagroda wynosiła 10 mln jenów, a przestępca nazywał się Hiro Mizu. Z informacji jakie widniały na plakacie, był to kryminalistą rangi S. Miał być żywy lub martwy, lecz trzeba było go przynieść do budynku administracyjnego. Kryjówkę miał całkiem nie daleko.
   Schował papier do kieszeni i - pozostawiając po sobie jedynie czarny błysk - ruszył w kierunku budynku administracyjnego. Gdy tam dotarł dowiedział się, że z pewnych powodów żadna wioska nie chciała im pomóc, a że sami nie mieli żadnych shinobi - nie mogli się go pozbyć osobiście.
   Po dowiedzeniu się gdzie znajduje się cel ruszył w kierunku rzeki, która znajdowała się około dwa kilometry od miasta.
   Gdy dotarł miejsce, okazało się, że przeciwnik totalnie lekceważył sobie administrację. Zamieszkiwał w małej wielkości domu o jasno-niebieskich ścianach i dachu z czerwonej dachówki. Mieszkanie miało tylko trzy ściany, ponieważ było wbudowany w skałę.
   Stanął tuż przed posiadłością kryminalisty. Drzwi otworzyły się nagle, a w nich stanął 30 latek zbudowany prawie z samych mięśni. Był łysy. Przez prawe oko ciągnęła się paskudna rana, zapewne po cięciu kataną. Mimo pozorów, jego orzechowe oczy błyszczały nie tylko doświadczeniem w walce, lecz również dozą inteligencji.
   Stanął przed schodami swojego mieszkania, mierząc się przez chwilę wzrokiem.
   - Herbaty? - zapytał. Uzumaki od razu się uśmiechnął.
   - Jasne, Mizu-sensei. - odpowiedział, podchodząc i ściskając jego dłoń. - Jak tam życie?
   - A po staremu. Od tego incydentu w Konoha siedzę tutaj, a że w wiosce grasują ludzie wyglądający podobnie do mnie, to uważają mnie za ich szefa. Czyli tak jak zawsze - odparł, śmiejąc się z głupoty urzędników.
   Weszli razem z blondynem do jadalni, która wyposażona była w mały stół, kanapę i telewizor. Podłoga była pokryta białym dywanem, który obejmował powierzchnię całego pokoju. Ściany były koloru pomarańczowego. Na prawo widać było kuchnie. Podłoga wyłożona kwadratowymi płytkami, a ściany prostokątnymi, nie miała jakiegoś specjalnego wyposażenia: lodówka, kuchenka, mikrofalówka, zlew i kilka szafek.
   Posiadacz orzechowych oczu zaparzył dwie zielone herbaty i, stojąc razem w kuchni z niebieskookim, zaczęli wspominać dawne czasy: gdy razem byli w ANBU, czy gdy pierwszy raz Naru uratował życie swojemu kapitanowi, którym stał się dzięki znajomości z tamtejszą Hokage. Po kilku godzinach takich wspominek zauważyli, że robi się ciemno. Uśmiechnęli się znacząco.
   - Gotowy oczyścić swoje imię? - zapytał, potwierdzając jego domysły. Blondyn w odpowiedzi zaśmiał się znacząco.
   Odłożyli kubki, a następnie, gdy Hiru ubrał swój czarny płaszcz i maskę lwa z przekreślonym znakiem Konohy na górnej części, ruszyli w stronę wioski. Zlokalizowanie bandziorów nie było trudne. Przed ich powstrzymaniem blondyn wrócił do swojego wynajmowanego mieszkanka, by również ubrać swoje przebranie. Po głębszym zastanowieniu wziął katanę, którą dostał całkiem niedawno od przywódczyni wioski i przewiesił ją sobie na skos przez ramię.
   Zaczęli od recepcji motelu. Tym razem było dwunastu oprychów, którzy pomiatali Yuma'ą. W Namikaze krew się zagotowała.
    - Zero litości, ale zostawmy jednego. - po tych słowach zniknęli, tak, jak cała dwunastka bandziorów. Pojawili się przed hotelem, a każdy z nich miał rozcięte gardło. Tym, którym tego dokonał był Mizu. Ten jeden, który przeżył, krzyknął przerażony.
   - Gdzie macie kryjówkę... - powiedział lis. klękając tuż przed nim..
   - Hehe - zaśmiał się nerwowo oprych. - Hiro Mizu was zabi... - przerwał, gdy lew ściągnął maskę ukazując swoją twarz, przez co gangster przeraził się jeszcze bardziej.
   Posiadacz maski przedstawiającą lwa założył ją ponownie.
   - Magazyn tuż przy brami - odpowiedział. Ostatnie co zobaczył, to szybki ruch ręką mniejszego z mężczyzny, a następnie rozpryskującą się krew. Oboje kiwnęli sobie znacząco, a następnie ślady morderstwa i ciała zniknęły. Chwilę po tym zniknęli, jeden pozostawiwszy po sobie czarny błysk, a drugi kłęby dymu.
   Pierwszym, który pojawił się przed magazynem był błękitnooki, a tuż po nim lew. Razem weszli do magazynu. Było tam pełno oprychów. Bez zastanowienia błękitnooki wyciągnął ostrze. Szan;a zaświeciło się na niebiesko, tworząc oślepiający blask. Gdy ten zanikł, posiadacz katany całkowicie się zmienił. Otaczały go czarne płomienie, a na płaszczu pojawiły się srebrne dziwne wzory. Maska nie uległą zmianie.
   - Co do... - chciał zapytać jeden z bandziorów, lecz momentalnie padł przepołowiony na pół. Wszyscy po kolei dzielili los przyjaciela po fachu. Mizu, który widział to po raz pierwszy, tak jak ich przeciwnicy - stanął w bezruchu, nie mogąc się poruszyć.
   - Kitsune... - wyszeptała przerażonym głosem obserwatorka całej maskary. Gdy przeciwnicy się skończyli, lis schował swoją broń, a wzrok skierował na przyjaciela. W tym momencie maska niebieskookiemu zsunęła się w dół i roztrzaskała o ziemię ukazując znaną twarz obserwatorce, która teraz zakryła sobie usta, by tylko nie pisnąć.
   - Naruto-san...

1 komentarz:

  1. Hej,
    no wspaniały, Naru pomaga oczyścić się z tego..
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)