Dziś pojawił się też Fukan VI :P Znajdziecie go w spisie :D
Rozdział IV
Rozdział IV
- Jesteście tu z kilku powodów - zacząłem, przechadzając się przed ósemką jinchūriki. - Najważniejsze to trening, później wojna i etap końcowy, stajecie się bohaterami.
- Zabawne - prychnęła zielonowłosa, spoglądając na mnie z oburzeniem. - Nikt nigdy nie nazwie nas bohaterami. Jesteśmy jinchūriki, nikt nigdy nas nie zaakceptuje.
- Ja was zaakceptuje. Konoha was zaakceptuje. Świat was zaakceptuje. Chociażbym miał za to umrzeć, wszyscy was zaakceptują - powiedziałem całkowicie poważnie, patrząc jej głęboko w oczy. - Ta wojna to wielka niewiadoma. Jakie siły posiada przeciwnik, jakie są jego słabe i mocne strony, czy ma zapewnione wsparcie. Kompletnie nic nie wiemy. Ale są nosiciele, oddział specjalny, stojący na czele w walce z antagonistą.
- Jak będziemy walczyć? - zapytał Killer, uważnie mi się przyglądając.
- Przy pomocy bijū, oczywiście - odpowiedziałem, powracając do maszerowania przed nimi.
- Jak to: "Przy pomocy bijū"? - zapytał Utakata, chwytając ręką za miejsce, w którym znajdowała się jego pieczęć.
- Spokojnie, nie będziemy przeprowadzać nad wami żadnych eksperymentów - uspokoiłem go, zatrzymując się po raz kolejny. - Zaprzyjaźnicie się ze swoimi towarzyszami.
- Co? - warknął Han, robiąc krok w moją stronę. - Czy ty się dobrze...
- Stańcie w kółku i chwyćmy się za ręce - poprosiłem, wystawiając w ich stronę swoje dłonie. Spojrzeli na mnie jak na kretyna, nie ruszając się z miejsca. - To jest rozkaz. Później wejdźcie do swojego umysłu.
Niezadowoleni, poza Killer'em, chwyciliśmy się za ręce.
- Nigdy nie widziałem waszej całej dziewiątki razem - zaśmiałem się, gdy pojawiliśmy się w jednym miejscu. Było to ogromne pomieszczenie z 7 klatkami , a przed każdą stał ich właściciel. Ja siedziałem na łapie Kuramy, a Bee na głowie Gyūki'ego.
- Czego chcesz, przeklęty dzieciaku? - warknął Shukaku, falując niebezpiecznie swoim ogonem.
- Zamknij się, Shukaku - odwarknął Kurama.
- Spokojnie - mruknęła kocica. - Wielki Kurama został opanowany?
- I ty kazałaś nam się uspokoić - westchnął lis.
- Dobra, bez bójek mi tu. Stoimy przed cholera wie jakim zagrożeniem. Przeciwnik używa Edo Tensei, wskrzesił Madarę Uchiha. Jest problem, nie mogę go wyczuć, a jeśli się rozbryka, będzie nas łapał po kolei, co może się skończyć zabawą z Shinju - wyjaśniłem pokrótce sytuację, przyglądając się każdemu demonowi z osobna.
- Ty... Znasz prawdę? - zapytał zdziwiona ośmiornica. Przytaknąłem mu. - Skąd?
- Hagoromo - powiedziałem, a Kurama kiwnął głową. - Jestem wcieleniem Asury.
- Kompletnie nie wiem o co chodzi - stwierdził Killer, nie zmieniając mimiki twarzy.
- Wątpię, czy ktokolwiek coś rozumie - zaśmiałem się krótko. - Słuchajcie, potrzebuję waszej pomocy w tej walce. Pojedynczo jesteśmy słabi, razem jesteśmy Shinju i reszta ma przejebane na całej linii. Mam jednak rozwiązanie, dzięki któremu nie będziemy tak bardzo słabi.
- Chcesz, żebyśmy dali się opanować naszym nosicielom - stwierdził Son Gokū.
- Nie, to wasz wybór - zaprzeczyłem. - Chcę, byście pozwolili korzystać im ze swojej natury chakry, niekoniecznie jej źródła.
- To korzystniejsze dla nas - zauważył Saiken. - Ale może im nie starczyć tej chakry.
- O to się nie martwcie - poprosiłem, zdejmując koszulkę. - Każda moja pieczęć równa się ogromną ilością chakry. Po pięć na łebka i każdy jej będzie miał na poziomie dwóch Kage.
- Zaprawdę, niezłego dostałeś Jinchūriki, Kurama - zaśmiała się kocica. - Ale skoro tak stawiacie sprawę, nie widzę problemów, by pozwolić mojej nosicielce na polepszeniu swoich umiejętności.
- Dziękuję za zaufanie, Nibi no Nekomata-san - podziękowałem z uśmiechem, kłaniając się w jej stronę.
- Mów mi Matabi, Naruto-kun. Ty też, Yugi - stwierdziła, pochylając się ku swojemu nosicielowi, który zlękniony podrapał ją za uchem. Zachęcona przyjemnymi mruknięciami kota, kontynuowała pieszczotę.
- Nie masz się czego obawiać, chłopcze - stwierdziła Nanabi, kładąc jedną ze swoich kończyn na głowie Fū. - Jestem pewna, że w obliczu takiego zagrożenia, wszyscy pomożemy w tej wojnie. Nauczę Fū wszystkiego, co potrafię, bez wyjątku.
- Dziękuję - powtórzyłem.
- Mam tylko jedno pytanie - stwierdził Shukaku po chwili ciszy, całkowicie już uspokojony. - Jak uzyskałeś tak wielką siłę?
- Wybacz, Shukaku-sama, ale przez jeszcze jakiś czas pozostanie to moją tajemnicą, dobrze?
- Jak to: "Przy pomocy bijū"? - zapytał Utakata, chwytając ręką za miejsce, w którym znajdowała się jego pieczęć.
- Spokojnie, nie będziemy przeprowadzać nad wami żadnych eksperymentów - uspokoiłem go, zatrzymując się po raz kolejny. - Zaprzyjaźnicie się ze swoimi towarzyszami.
- Co? - warknął Han, robiąc krok w moją stronę. - Czy ty się dobrze...
- Stańcie w kółku i chwyćmy się za ręce - poprosiłem, wystawiając w ich stronę swoje dłonie. Spojrzeli na mnie jak na kretyna, nie ruszając się z miejsca. - To jest rozkaz. Później wejdźcie do swojego umysłu.
Niezadowoleni, poza Killer'em, chwyciliśmy się za ręce.
- Nigdy nie widziałem waszej całej dziewiątki razem - zaśmiałem się, gdy pojawiliśmy się w jednym miejscu. Było to ogromne pomieszczenie z 7 klatkami , a przed każdą stał ich właściciel. Ja siedziałem na łapie Kuramy, a Bee na głowie Gyūki'ego.
- Czego chcesz, przeklęty dzieciaku? - warknął Shukaku, falując niebezpiecznie swoim ogonem.
- Zamknij się, Shukaku - odwarknął Kurama.
- Spokojnie - mruknęła kocica. - Wielki Kurama został opanowany?
- I ty kazałaś nam się uspokoić - westchnął lis.
- Dobra, bez bójek mi tu. Stoimy przed cholera wie jakim zagrożeniem. Przeciwnik używa Edo Tensei, wskrzesił Madarę Uchiha. Jest problem, nie mogę go wyczuć, a jeśli się rozbryka, będzie nas łapał po kolei, co może się skończyć zabawą z Shinju - wyjaśniłem pokrótce sytuację, przyglądając się każdemu demonowi z osobna.
- Ty... Znasz prawdę? - zapytał zdziwiona ośmiornica. Przytaknąłem mu. - Skąd?
- Hagoromo - powiedziałem, a Kurama kiwnął głową. - Jestem wcieleniem Asury.
- Kompletnie nie wiem o co chodzi - stwierdził Killer, nie zmieniając mimiki twarzy.
- Wątpię, czy ktokolwiek coś rozumie - zaśmiałem się krótko. - Słuchajcie, potrzebuję waszej pomocy w tej walce. Pojedynczo jesteśmy słabi, razem jesteśmy Shinju i reszta ma przejebane na całej linii. Mam jednak rozwiązanie, dzięki któremu nie będziemy tak bardzo słabi.
- Chcesz, żebyśmy dali się opanować naszym nosicielom - stwierdził Son Gokū.
- Nie, to wasz wybór - zaprzeczyłem. - Chcę, byście pozwolili korzystać im ze swojej natury chakry, niekoniecznie jej źródła.
- To korzystniejsze dla nas - zauważył Saiken. - Ale może im nie starczyć tej chakry.
- O to się nie martwcie - poprosiłem, zdejmując koszulkę. - Każda moja pieczęć równa się ogromną ilością chakry. Po pięć na łebka i każdy jej będzie miał na poziomie dwóch Kage.
- Zaprawdę, niezłego dostałeś Jinchūriki, Kurama - zaśmiała się kocica. - Ale skoro tak stawiacie sprawę, nie widzę problemów, by pozwolić mojej nosicielce na polepszeniu swoich umiejętności.
- Dziękuję za zaufanie, Nibi no Nekomata-san - podziękowałem z uśmiechem, kłaniając się w jej stronę.
- Mów mi Matabi, Naruto-kun. Ty też, Yugi - stwierdziła, pochylając się ku swojemu nosicielowi, który zlękniony podrapał ją za uchem. Zachęcona przyjemnymi mruknięciami kota, kontynuowała pieszczotę.
- Nie masz się czego obawiać, chłopcze - stwierdziła Nanabi, kładąc jedną ze swoich kończyn na głowie Fū. - Jestem pewna, że w obliczu takiego zagrożenia, wszyscy pomożemy w tej wojnie. Nauczę Fū wszystkiego, co potrafię, bez wyjątku.
- Dziękuję - powtórzyłem.
- Mam tylko jedno pytanie - stwierdził Shukaku po chwili ciszy, całkowicie już uspokojony. - Jak uzyskałeś tak wielką siłę?
- Wybacz, Shukaku-sama, ale przez jeszcze jakiś czas pozostanie to moją tajemnicą, dobrze?
Warto było czekać, ale nadal czuje, że chcę więcej :D Czekam na next :P
OdpowiedzUsuńShinji ;)