Trochę mi głupio, tydzień minął, a ja rozdziału nie wrzuciłem, mimo że skończyłem go zanim zacząłem publikować to opowiadanie. Przynajmniej jest duża szansa, że 99% błędów zostało zniwelowanych dzięki pewnej pomocy :p Rozdział IV jest prawie skończony, wrzucę go w niedzielę, żeby mieć czas na napisanie w międzyczasie V c:
~~~*~~~
- Kochanie, otwórz oczy - cichy szept sprowadził mnie z krainy Morfeusza.
Powoli podniosłem powieki, od razu rozpoznając miejsce, w którym się znajdowałem.
-Ta...! - Zerwałem się z pozycji leżącej, jednak zatrzymałem się, dostrzegając młodą kobietę o długich, lśniących włosach koloru czerwonego. - Kim pani jest?
Szybko jednak potrząsnąłem głową i zarzuciłem ręce na jej szyję, przylegając do niej swoim ciałem. Ciepło ogarnęło całe moje ciało.
- Już, już - delikatny śmiech miło podrażnił moje uszy. - Kochanie, mamy ograniczony czas.
- Wiem - Ścisnąłem dłonie na jej plecach, nie puszczając. - Proszę, opowiedz mi coś o sobie. Cokolwiek, mamo.
- Więc... - zmieszała się. - Może powiem ci, jak poznałam twojego ojca?
~~~*~~~
- Hokage-sama, śmiem twierdzić, że Uzumaki Naruto został uprowadzony.
Nastała chwila ciszy, szybko przerwana dźwiękiem uderzającego o ziemię długopisu. Chwilę później nastąpił głośniejszy huk.
- Hokage-sama!
Nastała chwila ciszy, szybko przerwana dźwiękiem uderzającego o ziemię długopisu. Chwilę później nastąpił głośniejszy huk.
- Hokage-sama!
~~~*~~~
- Ten chłopak jest nieprzytomny, wiceszefie.
- Hmmm... - zadumał się zamaskowany mężczyzna. - Weź go, Mei. Każdy może się przydać.
- Hai!
- Hmmm... - zadumał się zamaskowany mężczyzna. - Weź go, Mei. Każdy może się przydać.
- Hai!
~~~*~~~
- Od tamtej pory goniłam go, dopóki mi się nie oświadczył - zaśmiała się, obejmując mnie od tyłu.
- Co się stało... Wtedy?
Nastąpiła chwila ciszy, przerwana jedynie westchnięciem matki.
- Sama do końca tego nie rozumiem. Zaatakował nas Madara i tylko tyle wiem. Może Sarutobi-sama będzie wiedział coś więcej. Albo Jiraiya.
Zmarszczyłem brwi, gdy po raz drugi usłyszałem nieznane imię.
- Kim jest ten Jiraiya? Czy to ktoś ważny?
- No tak, zapomniałam. To twój ojciec chrzestny. Jest Sannin'em Konoha, odpowiada, a w każdym razie odpowiadał za wywiad itp. To wysoki, starszy mężczyzna z białymi, krzaczastymi i długimi w cholerę włosami. Pod oczami ma wymalowane dwie pionowe linie. No, i ma w sobie coś charakterystycznego.
- Hmmm? Charakterystycznego?
- Jest strasznym zboczeńcem - Przeciągnęła, wzdychając. - Mattaku, czasami dałby sobie spokój. Uczył twojego ojca.
- Musi być silny.
- Bardzo. Musimy kończyć.
- Czy... Jest możliwość, że spotkamy się jeszcze?
- Ahhh... Znowu zapomniałam ci czegoś powiedzieć! Wybacz, moja wina!
Westchnąłem, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś strasznie zapominalska, mamo.
- Nie pyskuj matce! A więc tak: musisz odzyskać Kyūbi'ego. Nie tego, którego ci odebrano, chociaż to też, ale później. Widzisz, Kyūbi jest częścią klanu Uzumaki. Każdy poprzedni Jinchūriki był z naszej rodziny. Minato zapieczętował w tobie połowę Yang, a Yin w sobie. Nie był świadomy tego, że ta połowa zawierała w sobie techniki naszego klanu. Widzisz, zrobiono to, ponieważ my, Jinchūriki, mamy problemu z kontrolą chakra'y. Starszyzna klanu nie była uprzedzona względem nas, więc pomogła, umieszczając w pieczęci techniki, byśmy łatwiej się ich nauczyli. Znajdziesz go w świątyni ognia.
- Co się stało... Wtedy?
Nastąpiła chwila ciszy, przerwana jedynie westchnięciem matki.
- Sama do końca tego nie rozumiem. Zaatakował nas Madara i tylko tyle wiem. Może Sarutobi-sama będzie wiedział coś więcej. Albo Jiraiya.
Zmarszczyłem brwi, gdy po raz drugi usłyszałem nieznane imię.
- Kim jest ten Jiraiya? Czy to ktoś ważny?
- No tak, zapomniałam. To twój ojciec chrzestny. Jest Sannin'em Konoha, odpowiada, a w każdym razie odpowiadał za wywiad itp. To wysoki, starszy mężczyzna z białymi, krzaczastymi i długimi w cholerę włosami. Pod oczami ma wymalowane dwie pionowe linie. No, i ma w sobie coś charakterystycznego.
- Hmmm? Charakterystycznego?
- Jest strasznym zboczeńcem - Przeciągnęła, wzdychając. - Mattaku, czasami dałby sobie spokój. Uczył twojego ojca.
- Musi być silny.
- Bardzo. Musimy kończyć.
- Czy... Jest możliwość, że spotkamy się jeszcze?
- Ahhh... Znowu zapomniałam ci czegoś powiedzieć! Wybacz, moja wina!
Westchnąłem, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś strasznie zapominalska, mamo.
- Nie pyskuj matce! A więc tak: musisz odzyskać Kyūbi'ego. Nie tego, którego ci odebrano, chociaż to też, ale później. Widzisz, Kyūbi jest częścią klanu Uzumaki. Każdy poprzedni Jinchūriki był z naszej rodziny. Minato zapieczętował w tobie połowę Yang, a Yin w sobie. Nie był świadomy tego, że ta połowa zawierała w sobie techniki naszego klanu. Widzisz, zrobiono to, ponieważ my, Jinchūriki, mamy problemu z kontrolą chakra'y. Starszyzna klanu nie była uprzedzona względem nas, więc pomogła, umieszczając w pieczęci techniki, byśmy łatwiej się ich nauczyli. Znajdziesz go w świątyni ognia.
- Rozumiem. Ma...
- ...mo, czy... - przerwałem, gdy chciałem się zbliżyć do Kushina'y i uderzyłem o coś twardego.
- Uważaj, debilu! - wrzasnął obcy, żeński głos.
Opadłem na plecy, przykładając dłoń do czerwonego czoła.
- Gdzie jestem? - zapytałem po dłuższej chwili.
- W obozie. Znaleźliśmy cię, opatrzyliśmy i opiekowaliśmy się tobą. Według naszych zasad jesteś od teraz własnością naszego klanu.
Mój wzrok przyzwyczaił się do panujących w pomieszczeniu ciemności i w końcu mogłem dostrzec rozmówczynię. Miała coś, co nazwałem chłodną urodą. Była nieznacznie starsza, posiadała krótkie białe włosy i trójkątną twarz. Oczy wciągały w niesamowitą głębię oceanu i błyszczały podirytowaniem. Zaraz pod nimi wystawał mały nosek, pod którym ciągnęły się drobne usta.
- Rozumiem. Em... Jak masz na imię?
- Rozumiem. Em... Jak masz na imię?
- Tak po prostu to akceptujesz? - zapytała, marszcząc ledwo widoczne brwi w geście powątpiewania.
- Wyszkolicie mnie, prawda? Albo przynajmniej dacie szczątkowy trening. Jestem jak najbardziej za. Sam sobie rady w świecie raczej nie dam.
- Eh... Jesteś dziwnym gościem. Shizuka.
- Więc? Czego ode mnie chcesz, szczylu?
- Em... Chciałbym, żebyście podjęli się wytrenowania mnie jak najlepiej, Jichō - powiedziałem, siedząc na kolanach i drapiąc się po tyle głowy. Mężczyzna - wiceszef - był zasłonięty parawanem i widziałem jedynie jego cień. Mogłem zorientować się, że był pokaźnej postury i posiadał długie, szpiczaste włosy zakończone czymś okrągłym. - Jestem spokrewniony z klanem Uzumaki i mogę być znaczącym wsparciem w razie niedogodności, jeśli podszkoli się mnie w Fūinjutsu.
Do moich uszu dotarło głębokie sapnięcie.
- Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy cię szkolić. Jesteś naszą własnością. Zrobimy z tobą, co chcemy.
- Wiem, że możesz mieć wą...
- Jak cię zwą? - przerwał mi w połowie zdania, co nieco mnie zaskoczyło.
Westchnąłem, mając przygotowaną odpowiedź.
- Kirroi Tomato.
- Ha! - zaśmiał się mężczyzna. - - Nie obchodzi mnie to. Umiesz to, co umiesz, więcej cię nie nauczę. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz sabotował działań klanu. Shizuka, zaprowadź go do magazynu.
- Hai, Jichō.
Pomieszczenie było sporych rozmiarów i pełne wysokich, pustych regałów.
- Wybierz sobie któryś - oznajmiła białowłosa, zatrzymując się w drzwiach. - Chociaż i tak nikt tu nie śpi. Z racji, że nasz generator jest raczej słaby, musisz poradzić sobie bez światła.
Zanim zdążyłem powiedzieć cokolwiek, drzwi zostały zamknięte i zaryglowane, a pokój pogrążył się w egipskich ciemnościach. Stałem przez chwilę w szoku. Bez światła?
- To będzie kłopotliwe - mruknąłem pod nosem, a następnie usiadłem w miejscu, w którym stałem. - Jak sobie z tym poradzić, kuso?
Westchnąłem po kilku minutach konsternacji, a następnie wyprostowałem się i powoli zacząłem skupiać się na krążącej w moim ciele chakura'e. Z każdą sekundą jej prędkość się zwiększała.
- Chakura jest niezbędna nawet do najbardziej podstawowej techniki...
- .... gdy poziom chakura'y spadnie do zera, mogą nastąpić poważne komplikacje...
- Chakura jest formą energii...
- Zapanowanie nad chakura'ą wymaga czasu i treningu.
- Sensor jest typem ninja, który jest w stanie wykryć obecność innych ludzi na odległość...
Otworzyłem oczy, gdy do moich uszu dotarł cichy pisk. Wciąż siedziałem w tej samej pozycji, a drzwi były zamknięte. Mimo to dostrzegałem delikatne kontury regałów w mojej okolicy. Zmrużyłem oczy, nie potrafiąc zrozumieć tego fenomenu.
Odwróciłem głowę, gdy ponownie usłyszałem pisk. Wstałem, rozglądając się w każdą możliwą stronę. W końcu dostrzegłem niewielką, białawą poświatę oddaloną kilka metrów ode mnie. Miała kształt gryzonia. Jednak to, co najbardziej przykuło moją uwagę to drobne, żółtawe nitki unoszące się w powietrzu.
Podniosłem dłoń, by złapać kilka z nich. Od razu wniknęły w moje ciało.
Syknąłem, gdy ból rozniósł się po całym ciele. Zacisnąłem powieki, niemal od razu uczucie zniknęło. Otworzyłem oczy i oniemiałem.
Pomieszczenie dalej było skąpane w mroku, lecz mimo to byłem w stanie policzyć każdą pojedynczą nitkę pajęczyny w rogu pokoju. Bardziej jednak oniemiałem na widok błękitnych ogników o humanoidalnych i zwierzęcych kształtach poza magazynem. Dziesiątki, jeśli nie setki ludzi i znacznie większa ilość zwierząt.
- Eh... Jesteś dziwnym gościem. Shizuka.
~~~*~~~
- Więc? Czego ode mnie chcesz, szczylu?
- Em... Chciałbym, żebyście podjęli się wytrenowania mnie jak najlepiej, Jichō - powiedziałem, siedząc na kolanach i drapiąc się po tyle głowy. Mężczyzna - wiceszef - był zasłonięty parawanem i widziałem jedynie jego cień. Mogłem zorientować się, że był pokaźnej postury i posiadał długie, szpiczaste włosy zakończone czymś okrągłym. - Jestem spokrewniony z klanem Uzumaki i mogę być znaczącym wsparciem w razie niedogodności, jeśli podszkoli się mnie w Fūinjutsu.
Do moich uszu dotarło głębokie sapnięcie.
- Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy cię szkolić. Jesteś naszą własnością. Zrobimy z tobą, co chcemy.
- Wiem, że możesz mieć wą...
- Jak cię zwą? - przerwał mi w połowie zdania, co nieco mnie zaskoczyło.
Westchnąłem, mając przygotowaną odpowiedź.
- Kirroi Tomato.
- Ha! - zaśmiał się mężczyzna. - - Nie obchodzi mnie to. Umiesz to, co umiesz, więcej cię nie nauczę. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz sabotował działań klanu. Shizuka, zaprowadź go do magazynu.
- Hai, Jichō.
~~~*~~~
Pomieszczenie było sporych rozmiarów i pełne wysokich, pustych regałów.
- Wybierz sobie któryś - oznajmiła białowłosa, zatrzymując się w drzwiach. - Chociaż i tak nikt tu nie śpi. Z racji, że nasz generator jest raczej słaby, musisz poradzić sobie bez światła.
Zanim zdążyłem powiedzieć cokolwiek, drzwi zostały zamknięte i zaryglowane, a pokój pogrążył się w egipskich ciemnościach. Stałem przez chwilę w szoku. Bez światła?
- To będzie kłopotliwe - mruknąłem pod nosem, a następnie usiadłem w miejscu, w którym stałem. - Jak sobie z tym poradzić, kuso?
Westchnąłem po kilku minutach konsternacji, a następnie wyprostowałem się i powoli zacząłem skupiać się na krążącej w moim ciele chakura'e. Z każdą sekundą jej prędkość się zwiększała.
- Chakura jest niezbędna nawet do najbardziej podstawowej techniki...
- .... gdy poziom chakura'y spadnie do zera, mogą nastąpić poważne komplikacje...
- Chakura jest formą energii...
- Zapanowanie nad chakura'ą wymaga czasu i treningu.
- Sensor jest typem ninja, który jest w stanie wykryć obecność innych ludzi na odległość...
Otworzyłem oczy, gdy do moich uszu dotarł cichy pisk. Wciąż siedziałem w tej samej pozycji, a drzwi były zamknięte. Mimo to dostrzegałem delikatne kontury regałów w mojej okolicy. Zmrużyłem oczy, nie potrafiąc zrozumieć tego fenomenu.
Odwróciłem głowę, gdy ponownie usłyszałem pisk. Wstałem, rozglądając się w każdą możliwą stronę. W końcu dostrzegłem niewielką, białawą poświatę oddaloną kilka metrów ode mnie. Miała kształt gryzonia. Jednak to, co najbardziej przykuło moją uwagę to drobne, żółtawe nitki unoszące się w powietrzu.
Podniosłem dłoń, by złapać kilka z nich. Od razu wniknęły w moje ciało.
Syknąłem, gdy ból rozniósł się po całym ciele. Zacisnąłem powieki, niemal od razu uczucie zniknęło. Otworzyłem oczy i oniemiałem.
Pomieszczenie dalej było skąpane w mroku, lecz mimo to byłem w stanie policzyć każdą pojedynczą nitkę pajęczyny w rogu pokoju. Bardziej jednak oniemiałem na widok błękitnych ogników o humanoidalnych i zwierzęcych kształtach poza magazynem. Dziesiątki, jeśli nie setki ludzi i znacznie większa ilość zwierząt.
Ojaaaa *.* ale rozdzialik!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że spotkał Kushine, jednak martwi mnie te "szczątkowanie" opisów. Naprawdę, oddzielaj jakoś przeniesienie w akcji, bo to dezorientuje. Przynajmniej mnie.
Czekam na następny rozdział!
Fakt, źle to przemyślałem. Oddzielałem pustym wierszem, ale teraz spojrzałem i np. "trzy ostatnie części" są jedną, ale wmieszały się wspomnienia. Zaraz to poprawię, dzięki za zwrócenie uwagi :p
UsuńNo, chyba że nie o to Ci chodziło xD
Ta notka to igła, niczym samurajska katana. Ne lubię wymieniać czyiś błędów, więc tego ne zrobię ale cio jak cio. Notka jest ciekawa i wciąga ;) Czekam na nexty :D
OdpowiedzUsuńShinji ;)
Wymieniaj, wymieniaj. Tacy wyszukiwacze błędów to skarb bloggera! :p
Usuń