Rozdział II
- Przedstawcie się - Zarządził uśmiechnięty Kakashi. Cała trójka siedziała na schodach, tylko ja stałem na nogach. Sakura zaczęła podnosić rękę.
- Jestem Uzumaki Naruto, przyszły Hokage wioski! - krzyknąłem. - Lubię Ramen, a nie lubię czekać trzech minut po jego zalani! Moim marzeniem jest stać się najpotężniejszym ze wszystkich Hokage! - Wyszczerzyłem głupio zęby. Przed Hokage nie musiałem udawać, ale przed całą resztą było to wskazane. Nie chciałbym całkowicie zmienić bieg historii, a jedynie jej część.
- Ja jestem Uzumaki Naruko - wyszeptała blondynka. Widać, że nie przyswoiła sobie jeszcze wszystkich informacji, które jej wczoraj wyjawiłem. - Lubię... Mojego brata, a nie lubię pewnej osoby - ciągnęła dalej. - Moim marzeniem jest pomóc mojemu bratu.
- Jestem Sakura Haruno! - przedstawiła się radośnie różowowłosa. - Lubię... - tu wzrok skierowała na czarnowłosego, po czym zapiszczała. - Nie lubię Ino, a moim marzeniem jest stać się żoną Sasuke! - pisnęła. Westchnąłem cicho.
- Sasuke Uchiha. To co lubię nie powinno was nadto interesować, to czego nie lubię też. Nie mam marzeń, lecz cel: zabić pewną osobę - powiedział cicho, ale wszyscy doskonale go usłyszeliśmy. Chyba tylko ja i Kakashi wiedzieliśmy o co chodziło.
- "Będę musiał wybić mu to z głowy lub go podszkolić" - Przeleciało mi przez głowę. Sakura podniosła wysoko rękę.
- Tak? -zapytał siwowłosy.
- Sensei, niech się teraz pan przedstawi! - zażądała. Zamaskowany uśmiechnął się, co widać było mimo maski.
- Jestem Kakashi Hatake. Lubię dużo rzeczy, jeszcze więcej nie cierpię. Moje marzenie nie powinno was interesować - wydukał swoją śpiewkę, po czym klasnął w dłonie. - Jedliście śniadanie?
- Nie - odpowiedzieliśmy chórem.
- To dobrze. Mamy godzinę - Spojrzał na słońce. - 8 rano. Teleportuję nas wszystkich na nasze pole treningowe, dobrze? - zapytał i nie czekając na naszą odpowiedź, dotknął nas wszystkich całym swoim ciałem, po czym wykonał swoją teleportację. - To pole można nazwać przeklętym polem. Dlaczego? Bo jeszcze żadna drużyna, którą tu testowałem nie przeszła mojego testu - powiedział stojąc kilka metrów od nas. W rękach trzymał dwa dzwoneczki. - Jeśli uda wam się je zdobyć, zdacie.
- Brak dwóch oznacza, że dwie osoba będzie musiała wrócić do Akademii? - zapytałem podejrzliwie, mimo że znałem odpowiedź. Praca zespołowa.
- Pomiędzy dwoma ostatnimi członkami odbędzie się pojedynek. Kto wygra, zostaje - odpowiedział. Skinąłem głową na znak, że rozumiem. - Macie czas do 12, żeby mi je odebrać. Zwycięzcy dostaną jedzenie - rzekł po chwili. - Start!
Schowaliśmy się wszyscy. Teraz trzeba było czekać na rozwój wydarzeń.
- Walcz ze mną, sensei! - krzyknęła blondynka. Zachciało mi się palnąć w głowę. Spojrzałem w stronę pola. Naruko stała trzymając wysoko gardę i czekała na ruch siwowłosego. Nie czytał książki, więc zapewne wiedział, że z nią nie można się cackać.
- Ehh... - Westchnąłem wychodząc z krzaków. - A miałem nadzieję na pracę zespołową - stwierdziłem zatrzymując się tuż przy siostrze. - Chociaż można to do takowej zaliczyć - zauważyłem zatrzymując się po prawej stronie siostry.
- Chcecie ze mną walczyć? - zapytał zdziwiony czarnooki. Skinąłem jedynie głową, by to potwierdzić.
- Zaatakuj frontalnie, zajdę go klonami od tyłu. Nie mogę pokazywać pełni mojej siły - wyszeptałem cicho. Wykonała moje polecenie natychmiast, a ja złożyłem pieczęć
- Kage Bunshin no jutsu! - krzyknąłem. Koło mnie pojawiło się sześć klonów. Jednego zostawiłem z tyłu, a ja z pozostałą piątką pobiegłem na senseia.
Schylił się przed lewym prostym blondynki, po czym uderzył nogą w jej brzuch posyłając ją za mojego klona. Następnie pozbył się dwóch moich klonów biegnących na przedzie rzutem kunai, a dwóch kolejnych znokautował. Mnie wyrzucił za swoje plecy, będąc zapewne pewny, że zniknę jak pozostali. Przystanąłem na nogach i stworzyłem dwa klony. Kakashi wymieniał uderzenia z niebieskooką, a ja zaszedłem go od tyłu. Jedna z replik chwyciła jego nogi, a druga uwiesiła się na szyi. Ja miałem zadać cios od góry, lecz posiadacz Sharingana zniknął w kłębach dymu, a na jego miejscu pojawiła się osoba wyglądająca identycznie do mnie. Bez większego namysłu stanąłem na jego barkach, a następnie wybiłem się wysoko w górę rzucając kunai w moją pierwszą replikę. Odskoczyła.
- Sasuke, teraz! - krzyknąłem w krzaki. Czarnowłosy wyskoczył z przygotowaną techniką i zionął nią w zdziwionego Hatake. Odskoczył, ale napotkał kolejną przeszkodę. Sakura pojawiła się za nim z ręką naładowaną przez Naruko chakrą. Siła była na tyle duża, że posłała Jōnin'a ledwo przytomnego na jedno z drzew. - Wygraliśmy, Kakashi-sensei! - krzyknąłem radośnie podchodząc z całą drużyną do niego.
- Dzwoneczki - wymamrotał z bólem. Wyciągnąłem jeden z kieszeni i dałem do potrzymania sznurek dla Sasuke. Podobnie zrobiła Naruko z Sakurą. Wszyscy, poza wiecznym gburem, uśmiechnęliśmy się wesoło.
- Praca zespołowa przede wszystkim!
- "Będę musiał wybić mu to z głowy lub go podszkolić" - Przeleciało mi przez głowę. Sakura podniosła wysoko rękę.
- Tak? -zapytał siwowłosy.
- Sensei, niech się teraz pan przedstawi! - zażądała. Zamaskowany uśmiechnął się, co widać było mimo maski.
- Jestem Kakashi Hatake. Lubię dużo rzeczy, jeszcze więcej nie cierpię. Moje marzenie nie powinno was interesować - wydukał swoją śpiewkę, po czym klasnął w dłonie. - Jedliście śniadanie?
- Nie - odpowiedzieliśmy chórem.
- To dobrze. Mamy godzinę - Spojrzał na słońce. - 8 rano. Teleportuję nas wszystkich na nasze pole treningowe, dobrze? - zapytał i nie czekając na naszą odpowiedź, dotknął nas wszystkich całym swoim ciałem, po czym wykonał swoją teleportację. - To pole można nazwać przeklętym polem. Dlaczego? Bo jeszcze żadna drużyna, którą tu testowałem nie przeszła mojego testu - powiedział stojąc kilka metrów od nas. W rękach trzymał dwa dzwoneczki. - Jeśli uda wam się je zdobyć, zdacie.
- Brak dwóch oznacza, że dwie osoba będzie musiała wrócić do Akademii? - zapytałem podejrzliwie, mimo że znałem odpowiedź. Praca zespołowa.
- Pomiędzy dwoma ostatnimi członkami odbędzie się pojedynek. Kto wygra, zostaje - odpowiedział. Skinąłem głową na znak, że rozumiem. - Macie czas do 12, żeby mi je odebrać. Zwycięzcy dostaną jedzenie - rzekł po chwili. - Start!
Schowaliśmy się wszyscy. Teraz trzeba było czekać na rozwój wydarzeń.
- Walcz ze mną, sensei! - krzyknęła blondynka. Zachciało mi się palnąć w głowę. Spojrzałem w stronę pola. Naruko stała trzymając wysoko gardę i czekała na ruch siwowłosego. Nie czytał książki, więc zapewne wiedział, że z nią nie można się cackać.
- Ehh... - Westchnąłem wychodząc z krzaków. - A miałem nadzieję na pracę zespołową - stwierdziłem zatrzymując się tuż przy siostrze. - Chociaż można to do takowej zaliczyć - zauważyłem zatrzymując się po prawej stronie siostry.
- Chcecie ze mną walczyć? - zapytał zdziwiony czarnooki. Skinąłem jedynie głową, by to potwierdzić.
- Zaatakuj frontalnie, zajdę go klonami od tyłu. Nie mogę pokazywać pełni mojej siły - wyszeptałem cicho. Wykonała moje polecenie natychmiast, a ja złożyłem pieczęć
- Kage Bunshin no jutsu! - krzyknąłem. Koło mnie pojawiło się sześć klonów. Jednego zostawiłem z tyłu, a ja z pozostałą piątką pobiegłem na senseia.
Schylił się przed lewym prostym blondynki, po czym uderzył nogą w jej brzuch posyłając ją za mojego klona. Następnie pozbył się dwóch moich klonów biegnących na przedzie rzutem kunai, a dwóch kolejnych znokautował. Mnie wyrzucił za swoje plecy, będąc zapewne pewny, że zniknę jak pozostali. Przystanąłem na nogach i stworzyłem dwa klony. Kakashi wymieniał uderzenia z niebieskooką, a ja zaszedłem go od tyłu. Jedna z replik chwyciła jego nogi, a druga uwiesiła się na szyi. Ja miałem zadać cios od góry, lecz posiadacz Sharingana zniknął w kłębach dymu, a na jego miejscu pojawiła się osoba wyglądająca identycznie do mnie. Bez większego namysłu stanąłem na jego barkach, a następnie wybiłem się wysoko w górę rzucając kunai w moją pierwszą replikę. Odskoczyła.
- Sasuke, teraz! - krzyknąłem w krzaki. Czarnowłosy wyskoczył z przygotowaną techniką i zionął nią w zdziwionego Hatake. Odskoczył, ale napotkał kolejną przeszkodę. Sakura pojawiła się za nim z ręką naładowaną przez Naruko chakrą. Siła była na tyle duża, że posłała Jōnin'a ledwo przytomnego na jedno z drzew. - Wygraliśmy, Kakashi-sensei! - krzyknąłem radośnie podchodząc z całą drużyną do niego.
- Dzwoneczki - wymamrotał z bólem. Wyciągnąłem jeden z kieszeni i dałem do potrzymania sznurek dla Sasuke. Podobnie zrobiła Naruko z Sakurą. Wszyscy, poza wiecznym gburem, uśmiechnęliśmy się wesoło.
- Praca zespołowa przede wszystkim!
~~~~)(~~~~
WOW, rozdział tak szybko, WOW
:D
Klękajcie narody! Chwalcie mnie! O tak, dawno tak szybko nie zapieprzałem po tej klawiaturce :D Może dlatego spacja ledwo działa xD W każdym razie, miałem czas, to napisałem. Tak jakby kara mi się na chwilę obecną skończyła, ale to pewnie do czasu, aż rodzice sobie o niej nie przypomną ;_; W każdym razie korzystam póki mogę ;) A właśnie, mówiłem wam? Mam teraz krótkie włosy! Jeśli jest ktoś ciekaw i ma facebook'a:
https://www.facebook.com/adrian.herbec
Tak, podaje swojego PRYWATNEGO fb, bo i tak rzadko z niego korzystam :p Jak już, to szukam podręcznika od niemca wśród znajomych, albo ogólnie zadania domowe.
WOW, Saspik taki nietowarzyski :D
Btw, kofstein, ja czytałem tylko 1 i też był nieskończony, choć epicki ;(
Btw, kofstein, ja czytałem tylko 1 i też był nieskończony, choć epicki ;(
Pozdrawiam siebie! :]
A można tu dawać linki do swoich blogów czy nie bardzo?
OdpowiedzUsuńNie ma problemu. Reklamować swojego bloga można u mnie zawsze ;)
UsuńNoo, chłopie. Masz rację, że dawno nie widziałem abyś w tak krótkim czasie wrzucał 2 rozdziały. Jeśli dalej będziesz tak pisał to opo w miecha skończysz. I na następne z chęcią poczekam, ale na razie czekam na rozdział o numerze 3. Powodzenia ze szlabanem, a raczej jego brakiem. Miłego pisania.
OdpowiedzUsuń