Rozdział I
Zerwałem się z łóżka, chwytając kunai leżący na komodzie i czym prędzej rozejrzałem się po pomieszczeniu. Co robiłem w swoim starym pokoju? Co ja w ogóle robię w Konoha?
- Może świat nie jest jeszcze stracony... Naruto. Mam dla ciebie propozycję...
- Jaką?
- Cofnę cię do czasów sprzed wojny. Naprawisz wszystkie swoje błędy i błędy kompanów. Tylko... Nie ingeruj w Sasuke. Zgadzasz się?
- Zgadzam...
Olśniony spojrzałem na swoje dłonie. Nie wiedziałem, że cofnie mnie aż tak!
- Mam teraz... - Spojrzałem na kalendarz. - Egzamin na genina?!
- Naruto Uzumaki! - wykrzyknął Iruka wychodząc z pokoju egzaminacyjnego. Wszedłem tam zaraz po nim. - Masz nam pokazać...
- Technikę klonowania - Dokończyłem za niego. - Jakieś specjalne życzenia? Związana z żywiołem, cienista, iluzja?
- Naruto, pokaż po prostu technikę klonowania.
- No to Bunshin - stwierdziłem składając odpowiednią pieczęć. Jedna, dość mizerna kopia stanęła obok mnie.
- Naruto, oblewasz!
- "Idzie..." - Wyczułem Mizukiego w niedalekiej odległości.
- Naruto...
- Mizuki-sensei?
- Naruto, tu jesteś!
- Podejdź, Iruka-sensei. Wiem, że uważasz to co zrobiłem za złe, ale nie martw się. Rozszyfrowałem go. Wiem, że ta kradzież jest niewybaczalna, ale spójrz - powiedziałem rozpieczętowując zwój. - Jest pusty. To fałszywka. Oryginał schowałem w biurku Hokage.
- Sprytnie, Naruto.
- Mizuki?!
- Witaj, Mizuki-sensei.
- Mizuki, czy to, co powiedział jest prawdą?!
- Naruto, przyłącz się do mnie. Ludzie w wiosce i tak cię nienawidzą. A wiesz czemu? Ponie...
- Kyuubi no Kitsune - Przerwałem mu. - Zapieczętowany jest we mnie Kyuubi. Ale co z tego? Czy nie czyni mnie to bronią do obrony wioski? - zapytałem podnosząc pięści na poziom brody. Stanąłem pewnie. - Nie wiem jak byś się czuł ty, ale mi ta pozycja odpowiada. - Uśmiechnąłem się. - Iruka, jesteś i zawsze byłeś osobą, której ufałem i dalej ufam. Chcę, byś wszystko co tu zobaczysz i usłyszysz pozostawił dla siebie. Hokage i tak wie już o całej sytuacji. - powiedziałem zaczynając powoli zbliżać się do Mizukiego.
- Myślisz, że byle uczeń akademii może mnie pokonać? Ha! - zaśmiał się jasnowłosy. Stanąłem trzy metry przed nim, na co zareagował odskokiem w tył i rzutem ogromnego schurikena. Skoczyłem niewysoko, nogami lądując na schuriken'ie, a następnie odbiłem się od niego pojawiając się tuż przed zdziwionym Mizukim.
- Niespodzianka - wyszeptałem tuż przed potężnym uderzeniem w jego głowę, spychając go na ziemię. - Chyba za mocno uderzyłem - powiedziałem na głos spoglądając na nieprzytomnego zdrajcę. Chwyciłem go pod ramię i zacząłem wracać w kierunku wioski. - Wracajmy, Iruka-sensei!
- Naruto, Iruka - przywitał się staruszek. Zdziwił się jednak, gdy nie zauważył mężczyzny obok mnie.
- Poradziłem mu, że odpoczął. Musiał się dziś trochę zdziwić - odpowiedziałem na nieme pytanie, rzucając przed biurko nieprzytomnego Mizukiego.
- Brawo. Sam go pokonałeś. Ale jak?
- Prawa, górna szuflada - poleciłem mu. Chwycił za odpowiednią gałkę i pociągnął do siebie. Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, po czym spojrzał na ścianę za sobą. Brakowało jednego zdjęcia. - Wiem kim jestem i wiem o sobie wiele więcej. Wiesz czego chcę w zamian za zdrajcę, prawda?
- Nie mogę dać ci pozycji Hokage!
- Nie mówię o tym. Chodzi mi o pewną bardzo podobną do mnie dziewczynkę. Podać więcej szczegółów?
- To bardzo niebezpieczne. Naruto, to co...
- To, co się wtedy wydarzyło, było moim największym błędem. Chcę to odpokutować.
- Naruto Uzumaki! - wykrzyknął Iruka wychodząc z pokoju egzaminacyjnego. Wszedłem tam zaraz po nim. - Masz nam pokazać...
- Technikę klonowania - Dokończyłem za niego. - Jakieś specjalne życzenia? Związana z żywiołem, cienista, iluzja?
- Naruto, pokaż po prostu technikę klonowania.
- No to Bunshin - stwierdziłem składając odpowiednią pieczęć. Jedna, dość mizerna kopia stanęła obok mnie.
- Naruto, oblewasz!
- "Idzie..." - Wyczułem Mizukiego w niedalekiej odległości.
- Naruto...
- Mizuki-sensei?
- Naruto, tu jesteś!
- Podejdź, Iruka-sensei. Wiem, że uważasz to co zrobiłem za złe, ale nie martw się. Rozszyfrowałem go. Wiem, że ta kradzież jest niewybaczalna, ale spójrz - powiedziałem rozpieczętowując zwój. - Jest pusty. To fałszywka. Oryginał schowałem w biurku Hokage.
- Sprytnie, Naruto.
- Mizuki?!
- Witaj, Mizuki-sensei.
- Mizuki, czy to, co powiedział jest prawdą?!
- Naruto, przyłącz się do mnie. Ludzie w wiosce i tak cię nienawidzą. A wiesz czemu? Ponie...
- Kyuubi no Kitsune - Przerwałem mu. - Zapieczętowany jest we mnie Kyuubi. Ale co z tego? Czy nie czyni mnie to bronią do obrony wioski? - zapytałem podnosząc pięści na poziom brody. Stanąłem pewnie. - Nie wiem jak byś się czuł ty, ale mi ta pozycja odpowiada. - Uśmiechnąłem się. - Iruka, jesteś i zawsze byłeś osobą, której ufałem i dalej ufam. Chcę, byś wszystko co tu zobaczysz i usłyszysz pozostawił dla siebie. Hokage i tak wie już o całej sytuacji. - powiedziałem zaczynając powoli zbliżać się do Mizukiego.
- Myślisz, że byle uczeń akademii może mnie pokonać? Ha! - zaśmiał się jasnowłosy. Stanąłem trzy metry przed nim, na co zareagował odskokiem w tył i rzutem ogromnego schurikena. Skoczyłem niewysoko, nogami lądując na schuriken'ie, a następnie odbiłem się od niego pojawiając się tuż przed zdziwionym Mizukim.
- Niespodzianka - wyszeptałem tuż przed potężnym uderzeniem w jego głowę, spychając go na ziemię. - Chyba za mocno uderzyłem - powiedziałem na głos spoglądając na nieprzytomnego zdrajcę. Chwyciłem go pod ramię i zacząłem wracać w kierunku wioski. - Wracajmy, Iruka-sensei!
- Naruto, Iruka - przywitał się staruszek. Zdziwił się jednak, gdy nie zauważył mężczyzny obok mnie.
- Poradziłem mu, że odpoczął. Musiał się dziś trochę zdziwić - odpowiedziałem na nieme pytanie, rzucając przed biurko nieprzytomnego Mizukiego.
- Brawo. Sam go pokonałeś. Ale jak?
- Prawa, górna szuflada - poleciłem mu. Chwycił za odpowiednią gałkę i pociągnął do siebie. Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, po czym spojrzał na ścianę za sobą. Brakowało jednego zdjęcia. - Wiem kim jestem i wiem o sobie wiele więcej. Wiesz czego chcę w zamian za zdrajcę, prawda?
- Nie mogę dać ci pozycji Hokage!
- Nie mówię o tym. Chodzi mi o pewną bardzo podobną do mnie dziewczynkę. Podać więcej szczegółów?
- To bardzo niebezpieczne. Naruto, to co...
- To, co się wtedy wydarzyło, było moim największym błędem. Chcę to odpokutować.
- Na kiedy ma być w wiosce? - westchnął staruszek po chwili ciszy.
- Na jutro. Chcę ją w drużynie z Sasuke Uchiha i Sakura Haruno - odpowiedziałem. Kage uderzył pięścią w blat biurka.
- Naruto! Nie będziesz...
- Hokage-sama - przerwałem mu. - Jestem zawsze pięć kroków przed przeciwnikiem i cztery przed sojusznikiem... Poza tym, właśnie pokazałem, że jestem godzien miana genina, nie?
~~~~)(~~~~
Postanowiłem pozbyć się tych cholernych "~~~~()~~~~", bo mnie denerwowały ;_;
Wiem, krótko, ogólnie miałem dokończyć na tablecie będąc u kuzynki (komunia była i siedziałem tam cały weekend), ale naprawdę nie potrafię/lubię używać aplikacji Blogger na urządzeniach mobilnych :(
Do zobaczenia niebawem :D
Łoooo, ale cofka w czasie. Zajebiście. Do tej pory znalazłem może ze 2 opowiadania gdzie Naru cofnął się w czasie i nie kojarzę aby którekolwiek zostało dokończone. A szukałem takich. Już czekam na następną notkę. I wiem, że mogę liczyć na pełne opowiadanie a nie urwane w środku lub nawet na początku. Powodzenia w pisaniu.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział , już nie mogę się doczekać next. Życzę dużo weny do pisania nowych rozdziałów.
OdpowiedzUsuń