A co mi tam, macie trzy rozdziały. Pozostałych mi na chwilę obecną szkoda wrzucać, ale będę miał na wakacje jakby co :p Najlepszego, Shinji ^_^
Yaruki III
Yaruki III
- Witam czwórkę Kage - zakpił zamaskowany przybysz, wyłaniając się z lasu. Zaraz za nim wyszła trójka martwych Hokage. - 4 na 4, co wy na to?
- Nie - powiedziałem, wyłaniając się spomiędzy przywódców pozostałych czterech wiosek. - Mam z tobą niewyrównane rachunki, Wandarā! - krzyknąłem, blokując kopnięcie Shodai, a drugą ręką dotknąłem jego podbrzusza. - Shōton: Suishō Rō no Jutsu! - dodałem, a ciało mojego przeciwnika pokryła gruba warstwa kryształu. Bez przeszkód przebiegłem dystans pomiędzy mną, a zamaskowanym osobnikiem, składając po drodze kilka pieczęci. Wytworzyłem wyładowania elektryczne w obu dłoniach, a następnie ścisnąłem je, zatrzymując się tuż przed zdezorientowanym mężczyzną. Nastąpiła eksplozja, która odrzuciła go w głąb lasu, a ja warknąłem, wyczuwając, że straciłem kończyny od łokcia w dół. Wyskoczyłem więc, stają na drodze kunai'owi mojego ojca, która najwyraźniej miał za cel rozwalić kryształ, w którym uwięziony był Senju. Złapałem go w zęby.
- Stracił maskę, wycofujemy się - poinformował nas Tobirama. Skinąłem głową, wyciągając z ust kunai zregenerowaną już ręką. - Przygotuj się. Zabrałeś mu mojego brata, zapewne wskrzesi Sarutobi'ego.
- Wiem, jestem tego świadom - odpowiedziałem. - Dziękuję. Żegnajcie - dodałem na pożegnanie.
- Cóż... Przynajmniej wiemy, że nie jesteś jakąś tam pierwszą lepszą osobą, która zadeklarowała, że będzie przewodniczący! - powiedział Raikage, klepiąc mnie w plecy. Zaśmiałem się.
- Ty też jesteś niczego sobie. Nawet nie zauważyli, jak podmieniłeś więzienie z Shodai na podróbkę - odpowiedziałem, odwzajemniając gest. Z małym problemem.
- Jak poszły rozmowy, Naruto-sama? - zapytał Hiashi wraz z jednym z jego podwładnych, witając mnie w miejscu odbudowanej starej bramy głównej prowadzącej do wioski.
- Sam zobacz - powiedziałem, kiwając głową w tył. Za mną z lasu wyszła czwórka Kage i Mifune, zmęczeni narzuconym przeze mnie tempem. Wyciągnąłem zwój z kieszeni spodni. - Zanieś to później do laboratorium. Nie odpieczętowywać. W środku jest kryształowe więzienie z Shodai Hokage w środku. Przyjdę pod wieczór.
- Rozumiem - stwierdził, chowając zwój pod swoje kimono. - Coś jeszcze?
- Zwołaj Głowy Klanów i skontaktuj się z każdym władcą pozostałych państw. Ten jeden raz musimy się zjednoczyć. Nie wiem, jaką armię posiada Wandarā, ale sądząc po tym, że nie bał się zaatakować nas podczas szczytu, jest liczna - rozkazałem, zakładając podarowany mi przez sługę Hiashi'ego biały płaszcz, bardzo podobny do tego, który nosili Hokage.
- Ten płaszcz... - chciał wtrącić Tsuchikage. Brunet stojący obok przerwał mu.
- Został stworzony na wzór Kage, by pokazać jak wysoki urząd piastuje Naruto-sama - rzekł, rzucając mu oceniające spojrzenia.
- Hiashi - rzuciłem mu ostre spojrzenie, pod którym ugięła się jego głowa.
- Hai! - spiął się.
- Jestem zaprawdę zdziwiony, że masz wspomnienia z przyszłości - powiedziałem, zdejmując płaszcz. Połamaną maskę podałem Haku, by przyniósł mi nową.
- Ale czy to nie lepiej? Razem nie musimy używać planu Księżycowe Oko, by zapanował pokój - wyjaśnił Obito, rozkładając się na krześle naprzeciwko mnie.
- Nawet nasza dwójka będzie miała duże problemy, nawet z Madarą w zespole. Widziałeś, jak Uzumaki nim zamiatał. Potem zrobił coś, co doprowadziło do cofnięcia się czasu, a tylko niektórzy mają z tego wspomnienia - rzekłem, również siadając.
- Madara od kilku dni jest na wolności. Również ma ostatnie wspomnienia, ale brak mu tamtej mocy. Teraz próbuje ją pozyskać.
- Nie zgadzam się! - krzyknął zdenerwowany władca Kusagakure. - Mam oddać Konoha swojego jinchūriki?!
- Słuchaj - zacząłem, wstając ze swojego miejsca. - To nie jinchūriki, to osoba będąca jinchūriki. Nie myl tego, bo wparuję do wioski, którą zarządzasz i sam zrobię z tobą porządek - warknąłem, posyłając mu groźne spojrzenie. Prychnął, po czym ekran telewizora zgasł.
- Co robimy? - zapytała Mizukage po chwili niczym niezmąconej ciszy.
- Spełnię swoją obietnicę, ot co.
- Co ten dzieciak sobie myśli?! - warknął lider Kusa, przechadzając się po swoim gabinecie. Swą złość wyładowywał na służbie, która zestresowana, spełniała każde jego życzenie.
- To, co ci powiedziałem - powiedziałem, wyważając drzwi potężnym kopnięciem. Brunet sięgnął po kunai. - Spróbuj tylko, a na głowie będziesz miał koalicje wszystkich Nacji - warknąłem, samemu dobywając broń.
- Czego chcesz? - zapytał, nie spuszczając mnie ze wzroku.
- To, co ci powiedziałem - powtórzyłem zdanie. - Osoba będąca jinchūriki jest nam potrzebna. Już dogadałem się z twoim panem i nie masz nic do gadania. Kusa dołączy do koalicji, a jego Shinobi ramię w ramię będą walczyć wraz z nami przeciw antagoniście. Nosiciele przejdą trening, dzięki któremu nie stracą już nigdy kontroli nad swoimi bijū, a później... No cóż, wolność, koniec prześladowań. Staną się bohaterami.
- Nie - powiedziałem, wyłaniając się spomiędzy przywódców pozostałych czterech wiosek. - Mam z tobą niewyrównane rachunki, Wandarā! - krzyknąłem, blokując kopnięcie Shodai, a drugą ręką dotknąłem jego podbrzusza. - Shōton: Suishō Rō no Jutsu! - dodałem, a ciało mojego przeciwnika pokryła gruba warstwa kryształu. Bez przeszkód przebiegłem dystans pomiędzy mną, a zamaskowanym osobnikiem, składając po drodze kilka pieczęci. Wytworzyłem wyładowania elektryczne w obu dłoniach, a następnie ścisnąłem je, zatrzymując się tuż przed zdezorientowanym mężczyzną. Nastąpiła eksplozja, która odrzuciła go w głąb lasu, a ja warknąłem, wyczuwając, że straciłem kończyny od łokcia w dół. Wyskoczyłem więc, stają na drodze kunai'owi mojego ojca, która najwyraźniej miał za cel rozwalić kryształ, w którym uwięziony był Senju. Złapałem go w zęby.
- Stracił maskę, wycofujemy się - poinformował nas Tobirama. Skinąłem głową, wyciągając z ust kunai zregenerowaną już ręką. - Przygotuj się. Zabrałeś mu mojego brata, zapewne wskrzesi Sarutobi'ego.
- Wiem, jestem tego świadom - odpowiedziałem. - Dziękuję. Żegnajcie - dodałem na pożegnanie.
- Cóż... Przynajmniej wiemy, że nie jesteś jakąś tam pierwszą lepszą osobą, która zadeklarowała, że będzie przewodniczący! - powiedział Raikage, klepiąc mnie w plecy. Zaśmiałem się.
- Ty też jesteś niczego sobie. Nawet nie zauważyli, jak podmieniłeś więzienie z Shodai na podróbkę - odpowiedziałem, odwzajemniając gest. Z małym problemem.
- Jak poszły rozmowy, Naruto-sama? - zapytał Hiashi wraz z jednym z jego podwładnych, witając mnie w miejscu odbudowanej starej bramy głównej prowadzącej do wioski.
- Sam zobacz - powiedziałem, kiwając głową w tył. Za mną z lasu wyszła czwórka Kage i Mifune, zmęczeni narzuconym przeze mnie tempem. Wyciągnąłem zwój z kieszeni spodni. - Zanieś to później do laboratorium. Nie odpieczętowywać. W środku jest kryształowe więzienie z Shodai Hokage w środku. Przyjdę pod wieczór.
- Rozumiem - stwierdził, chowając zwój pod swoje kimono. - Coś jeszcze?
- Zwołaj Głowy Klanów i skontaktuj się z każdym władcą pozostałych państw. Ten jeden raz musimy się zjednoczyć. Nie wiem, jaką armię posiada Wandarā, ale sądząc po tym, że nie bał się zaatakować nas podczas szczytu, jest liczna - rozkazałem, zakładając podarowany mi przez sługę Hiashi'ego biały płaszcz, bardzo podobny do tego, który nosili Hokage.
- Ten płaszcz... - chciał wtrącić Tsuchikage. Brunet stojący obok przerwał mu.
- Został stworzony na wzór Kage, by pokazać jak wysoki urząd piastuje Naruto-sama - rzekł, rzucając mu oceniające spojrzenia.
- Hiashi - rzuciłem mu ostre spojrzenie, pod którym ugięła się jego głowa.
- Hai! - spiął się.
- Jestem zaprawdę zdziwiony, że masz wspomnienia z przyszłości - powiedziałem, zdejmując płaszcz. Połamaną maskę podałem Haku, by przyniósł mi nową.
- Ale czy to nie lepiej? Razem nie musimy używać planu Księżycowe Oko, by zapanował pokój - wyjaśnił Obito, rozkładając się na krześle naprzeciwko mnie.
- Nawet nasza dwójka będzie miała duże problemy, nawet z Madarą w zespole. Widziałeś, jak Uzumaki nim zamiatał. Potem zrobił coś, co doprowadziło do cofnięcia się czasu, a tylko niektórzy mają z tego wspomnienia - rzekłem, również siadając.
- Madara od kilku dni jest na wolności. Również ma ostatnie wspomnienia, ale brak mu tamtej mocy. Teraz próbuje ją pozyskać.
- Nie zgadzam się! - krzyknął zdenerwowany władca Kusagakure. - Mam oddać Konoha swojego jinchūriki?!
- Słuchaj - zacząłem, wstając ze swojego miejsca. - To nie jinchūriki, to osoba będąca jinchūriki. Nie myl tego, bo wparuję do wioski, którą zarządzasz i sam zrobię z tobą porządek - warknąłem, posyłając mu groźne spojrzenie. Prychnął, po czym ekran telewizora zgasł.
- Co robimy? - zapytała Mizukage po chwili niczym niezmąconej ciszy.
- Spełnię swoją obietnicę, ot co.
- Co ten dzieciak sobie myśli?! - warknął lider Kusa, przechadzając się po swoim gabinecie. Swą złość wyładowywał na służbie, która zestresowana, spełniała każde jego życzenie.
- To, co ci powiedziałem - powiedziałem, wyważając drzwi potężnym kopnięciem. Brunet sięgnął po kunai. - Spróbuj tylko, a na głowie będziesz miał koalicje wszystkich Nacji - warknąłem, samemu dobywając broń.
- Czego chcesz? - zapytał, nie spuszczając mnie ze wzroku.
- To, co ci powiedziałem - powtórzyłem zdanie. - Osoba będąca jinchūriki jest nam potrzebna. Już dogadałem się z twoim panem i nie masz nic do gadania. Kusa dołączy do koalicji, a jego Shinobi ramię w ramię będą walczyć wraz z nami przeciw antagoniście. Nosiciele przejdą trening, dzięki któremu nie stracą już nigdy kontroli nad swoimi bijū, a później... No cóż, wolność, koniec prześladowań. Staną się bohaterami.
C.D.N.
~~~~)(~~~~
Wreszcie nocia. Hmm. No to kontynuacja mnie zaskoczyła. Czekam na następne notki.
OdpowiedzUsuńOhhh yeaaaaa. Dobrze jest ;D
OdpowiedzUsuńShinji ;)
Witam,
OdpowiedzUsuńdrogi autorze zawitałam tutaj z Twojego bloga na onecie, miałam szczęście zaglądam od czasu do czasu a tu taka informacja ;] chwilowo daję znak, że jestem, bo stwierdziła, że zacznę czytać opowiadanie po opowiadaniu, więc to trochę czasu mi jednak zejdzie .. ale jestem i cieszę się, że żyjesz i pojawiają się Twoje teksty...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Aktualni średnio w moin mieście jestem (wycieczka, plany),, ale SPRÓBUJĘ coś na weekend napisać :/
Usuń