Densen - Nana 70%

Jeśli długo nie ma rozdziału - czytaj chat!

środa, 14 maja 2014

Shi o hōki [VIII] Wstań, mój synu...

Rozdział VIII
   - Zuchwalcze - warknął Madara wchłaniając meteor swoim Kamui. - Stajesz ze mną do potyczki, sam. Ja, mający na skinienie liczącą setki tysięcy armię. A ty? Jesteś sam. Nawet, jeśli wygrasz, w co wątpię, ludzie znów cię zamkną w celi. Mimo, że stanąłeś w ich obronie!
   - Mówisz tak, jakbyś nie wierzył we własne zwycięstwo...
   - Oszalałeś? To pewne, że wygram. Tylko wyjaśnij mi, dlaczego stoisz po nie tej stronie barykady, która wygra?
   Westchnąłem.
   - To prawda, jesteśmy wręcz pewni, że zamkną nas w celi. Mało tego, nie będziemy się sprzeciwiali, bo wiemy, że postąpiłem źle. Ale nie jesteśmy sami. Jest nas wielu. We mnie. Jest ze mną...
   - "Kurama. Me imię brzmi Kurama" - usłyszałem ciepły głos towarzysza.
   - Kurama, Nagato. Jest ze mną nawet Nanadaime Nōka. Jest nas czterech, a ja jestem gotów zwolnić ich z mego ciała, wytworzyć im własne i skazać siebie na wieczne cierpienie. Nikomu, powtarzam, nikomu już nie pozwolę cierpieć za moje winy! - krzyknąłem wypuszczając całą dostępną mi moc na zewnątrz mojego ciała. Mieniła się różnymi kolorami i była na tyle gęsta, że ciężko mi się oddychało. Zrobiłem krok w przód, a ziemia pode mną załamała się. - Dziś poczujesz metaliczny smak swej krwi - wyszeptałem. Pojawiłem się przed nim, dotykając otwartą dłonią prawego barku. Moja chakra wybuchła w tym miejscu pozbawiając go tej części ciała, wraz z kończyną. Odskoczył, by się zregenerować. Nie przeszkadzałem mu. Czułem, że nigdy mi już nikt nie dorówna, nawet ktoś taki, jak on.
   - Co tu się dzieje? - zapytał zdezorientowany Yondaime pojawiając się wraz z pozostałymi Hokage oraz Orochimaru z Sasuke na czele.
   - Witajcie - rzekłem nie odwracając się od przeciwnika. - Madara, dobrze wiesz, że z tej potyczki żywy nie wyjdziesz. Poddaj się.
   - To ty się poddaj. Stajesz po stronie ludzi, którzy zniszczyli Ame! Nawet ty, Konan!
   - Człowiek za to odpowiedzialny już nie żyje i dobrze o tym wiem, Madara. Poza tym, ja też jestem winny jej zniszczenia. Dałem się zwieść i straciłem kontrolę nad emocjami, co jest dla mnie niewybaczalne. Dam ci szansę. Przerwij tę bezsensowną walkę i wraz ze mną udaj się w zapomnienie, by nasza moc już nigdy nikogo nie skrzywdziła. Nie chcę już rozlewu krwi, Madara.
   - Zapomnienie? Kpisz sobie? - zapytał.
   - Dam ci czas. Wiedz jednak, że jeśli skrzywdzisz kogokolwiek, użyję na ciebie całej dostępnej mi siły - Poruszył się niespokojnie, ale zszedł na ziemię. Odwrócił się.
   - Niech ci będzie, Uzumaki. Wojna skończona. Już nigdy nikt mnie nie ujrzy - kiwnąłem głową na znak zgody.
   - Wybrałeś...
   Pojawił się dwa metry przed Sasuke z ręką wyciągniętą w stronę jego oczu.
   - Dość nierozważnie - dokończyłem trafiając w szczękę, zmuszając jego ciało do poderwania się w górę. Pojawiłem się przed oszołomionym Madarą, a następnie zacząłem uderzać, powodując wybuchy chakry przez jego ciało, dziurawiąc go. Ostatnim atakiem posłałem go daleko od pola bitwy. Martwego. Wylądowałem koło ojca.

~~~~()~~~~

   - Zbudź się... - usłyszałem szept. -Zbudź się, następco Indry, ofiaruję ci mą moc, byś odnowił upadłą cywilizację i me dziecko...


~~~~()~~~~

   - Co teraz zamierzasz? - zapytał niepewnie Raikage.
   - Oddam się woli mych towarzyszy. Bitwa skończona, wojna została zarze... - Wypowiedź przerwał mi wielki wybuch, którego fala pyłu spotkała się nawet z najbardziej oddalonymi jednostkami od epicentrum. W następnej chwili odwróciłem się chcąc pochwycić pięść przeciwnika. Fala, jaką wytworzył przy samym stąpnięciu metr ode mnie rzuciła moim i tylko moim ciałem, niczym szmacianą lalką, którą rzuca się w kąt będąc nią znudzonym. Wylądowałem z lekkim trudem na ziemi, a następnie sięgnąłem ręką po swą duszę. Gdy byłem w połowie drogi, pojawił się przede mną czarnowłosy odcinając mi dłonią moją kończynę. W następnej chwili zobaczyłem tylko kilka smug, a następnie moje oczy zaszły mgłą, która w szybkim tempie przerodziła się w czerń.
   - Umarłem, będąc nieśmiertelnym...


~~~~()~~~~

   Wstań, mój synu... - usłyszałem przemęczony głos. Na pewno należał do starszego mężczyzny.
   - Ty jesteś... - zacząłem obserwując lewitującego staruszka.
   - Twórca Ninshuu - stwierdziła dziewiątka demonów. - Sensei...
   - Jak się tutaj znaleźliście? - zapytałem lekko zdziwiony.
   - Podczas tej krótkiej walki zebrałem ich moc w tobie. Oddzieliłem je i przechowałem - wyjaśnił spokojnie Kurama.
   - Rozumiem - stwierdziłem. - Jestem Uzumaki Naruto. Witam was i proszę, zaopiekujcie się mną - powiedziałem kłaniając się z szacunkiem, co nieco ich zdziwiło.
   - Nie traktujesz ich jak demony... - Zauważył Mędrzec.
   - A czy demony to nie ludzie? - zapytałem zwracając się w jego stronę. - Jakby nie patrzeć mówią, czują, myślą i bytują. Są istotami inteligentnymi. Niczym ludzie, jednak potężniejsi - Wyjaśniłem mój punkt widzenia. Uśmiechnął się.
   - Może świat nie jest jeszcze stracony... Naruto. Mam dla ciebie propozycję...



~~~~)(~~~~

Koniec
Ale będzie kontynuacja :)

Tak, koniec, ale wciąż będę kontynuował opowiadanie :D Ah, i wybaczcie, że rozdział tak późno, ale mam ostatnio trochę mało czasu. Wiecie, ostatni miesiąc, trza zaliczać (niekoniecznie oceny ;)   )

Następny rozdział prawdopodobnie pojawi się w okolicach 23-25, ponieważ teraz na weekend wyjeżdżam do rodziny, kuzynka ma komunię. Miejmy nadzieję, że rozdział pojawi się jednak szybciej :)

Żegnam i pozdrawiam! :D



PS. Polecam ten zacny AMV, głównie ze względu na muzykę :D

2 komentarze:

  1. Oh noooo w takim momencie przerwać , hańba ci !!!!! Ale rozdział fajny szkoda tylko że taki krótki .

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że dodasz rozdział przed 26, muszę się zrelaksować przed testami bo normalnie stres tak mnie zżera że nie mogę spokojnie siedzieć T.T
    Notka zajebista tylko tak jak napisała @Neko -chan "hańba ci" za to że przerwałeś w takim momencie :P

    OdpowiedzUsuń

Klawiatura nie gryzie - zmotywuj mnie ;)